30f41b1baefdd398db3a30b45e931782

Już we czwartek reprezentacja Polski zmierzy się na wyjeździe z Armenią, a trzy dni później na Stadionie Narodowym w Warszawie podejmie Czarnogórę. Oba te spotkania będą kluczowe w kontekście awansu Biało-Czerwonych na przyszłoroczne Mistrzostwa Świata w Rosji. Sytuacja w kadrze Adama Nawałki jest wprawdzie nieco lepsza niż we wrześniu, ale wciąż daleka od idealnej. Oto pięć dylematów, z jakimi selekcjoner naszej drużyny narodowej będzie musiał zmierzyć się przed nadchodzącymi, arcyważnymi meczami eliminacyjnymi.

Niepewna (dys)pozycja Pazdana

Michał Pazdan miał latem opuścić warszawską Legię, jednak nowy prezes stołecznego klubu Dariusz Mioduski zdecydował się na pozostawienie stopera w kadrze mistrzów Polski. W międzyczasie forma sportowa wychowanka Hutnika Kraków zaczęła mocno pikować w dół. Już ostatnie występy Pazdana w reprezentacji pokazały, że były zawodnik Górnika Zabrze znajduje się w kiepskiej dyspozycji, jednak póki co brakuje alternatywy na jego pozycję. Poza tym wątpliwe, aby Adam Nawałka zdecydował się na zmianę etatowego duetu stoperów na samym finiszu eliminacji. Co prawda na rozpoczętym w poniedziałek zgrupowaniu znalazło się miejsce dla zbierającego coraz lepsze oceny i grającego regularnie w Stuttgarcie Marcina Kamińskiego, ale były lechita jedyną szansę od selekcjonera Biało-Czerwonych dostał w… 2013 roku, w meczu towarzyskim ze Słowacją. Od tego czasu pochodzący z Konina defensor albo nie otrzymywał powołań, albo przesiadywał na ławce rezerwowych. Alternatywą wciąż pozostaje Thiago Cionek, którego Nawałka ceni i lubi, jednak forma sportowa Brazylijczyka z polskim paszportem również pozostawia wiele do życzenia, skoro nawet na poziomie Serie B nie prezentuje zbyt wysokiego poziomu. Tym samym polska kadra jest niemal uzależniona od dyspozycji Pazdana.




Problemy z lewą obroną

Artur Jędrzejczyk od początku sezonu znajduje się w fatalnej formie, a do tego przed zgrupowaniem doznał kontuzji, która wykluczyła go z październikowych meczów kwalifikacyjnych. Chroniczne problemy z urazami ma również Maciej Rybus (tym razem naciągnięcie mięśnia dwugłowego uda), jednak reprezentacyjny sztab medyczny najprawdopodobniej postawi go na nogi i defensor Lokomotiwu będzie mógł zagrać w pierwszym składzie przeciwko Armenii. Gdyby jednak ostatecznie popularny “Ryba” nie dał rady wyjść na murawę w Erywaniu, to selekcjoner miałby nie lada zagwozdkę. Na lewą stronę obrony Nawałka musiałby wówczas przesunąć Bartosza Bereszyńskiego lub Thiago Cionka, mimo iż dla obu nie jest to nominalna pozycja.




Optymalne wykorzystanie Krychowiaka

Grzegorz Krychowiak nie otrzymał powołania na poprzednie spotkania eliminacyjne z Danią i Kazachstanem, jednak Adam Nawałka cały czas głośno artykuował, że defensywny pomocnik wciąż może liczyć na miejsce w jego kadrze, lecz musi zacząć regularnie grać. Pod koniec letniego okienka transferowego do skutku doszło jego wypożyczenie z Paris Saint-Germain do West Bromwich Albion, gdzie “Krycha” z miejsca stał się zawodnikiem pierwszego wyboru. 27-latek notuje od początku bardzo dobre noty w zespole Tony’ego Pulisa, a w poprzedni weekend zanotował nawet pierwszą asystę w Premier League.


Krychowiak wraca do kadry i wydaje się, że także od razu trafi do pierwszej jedenastki. Krzysztof Mączyński daleki jest od optymalnej dyspozycji, wobec czego wystawienie byłego zawodnika Sevilli może okazać się dobrym rozwiązaniem, szczególnie że Grzegorz z pewnością będzie chciał pokazać, że postawienie na nim krzyżyka było przedwczesne, a on sam powraca do wysokiej formy.

“Każdy ambitny zawodnik chce, żeby reprezentacja go potrzebowała – po to jedzie się na zgrupowanie. To mnie motywuje. Zawsze chcę udowodnić, że zasługuję na swoje miejsce, ale nie ma żadnej gwarancji, że gdybym był w Kopenhadze, wynik byłby inny. Reprezentacja przyzwyczaiła kibiców do zwycięstw. Porażki się zdarzają. Przytrafił się słabszy mecz i trzeba o nim zapomnieć. Pokazać, że to był wypadek przy pracy. Nie możemy zatruwać sobie tym głowy. Jesteśmy w świetnej sytuacji”

Grzegorz Krychowiak w wywiadzie dla “Przeglądu Sportowego”


Znalezienie następcy dla Milika

Arkadiusz Milik po raz drugi w swojej karierze zerwał więzadło krzyżowe w kolanie i będzie musiał poddać się długiej, kilkumiesięcznej rehabilitacji. Sytuacja w reprezentacji atakującego Napoli w ostatnim czasie i tak była nieciekawa, jednak nikt nie zaprzeczy, że zawsze był ważną postacią kadry, a jego uniwersalność okazywała się niezwykle przydatna.


Teraz trzeba będzie znaleźć zawodnika, a raczej zawodników, którzy wypełnią lukę po Miliku. W linii ataku pierwszym zmiennikiem Roberta Lewandowskiego będzie Łukasz Teodorczyk (w tym sezonie tylko dwa gole dla Anderlechtu – przyp. red.), a w dalszej kolejności Kamil Wilczek (jeszcze gorsza forma, ledwie jeden gol dla Brøndby IF w bieżących rogrywkach ligi duńskiej). W przypadku zmiany taktyki na 1-4-5-1 rolę ofensywnego pomocnika powinien przejąć Piotr Zieliński, co z kolei spowoduje problem w środku pola. Na jedno miejsce w drugiej linii wskoczy na pewno Grzegorz Krychowiak, ale kto zagra obok niego? Najbardziej prawdopodobny wariant to wstawienie Krzysztofa Mączyńskiego, mimo iż jego dyspozycja budzi w ostatnim czasie sporo wątpliwości. Jest jeszcze Karol Linetty, jednak i on nie gra w bieżącej kampanii Serie A zbyt wiele, a gdy już pojawia się na boisku, jego postawa również pozostawia wiele do życzenia.


Dobór odpowiedniej taktyki

Kontuzja Milika ponownie rozpoczęła dyskusję na temat możliwej zmiany ustawienia drużyny narodowej. Naszym zdaniem takie rozwiązanie jest mało prawdopodobne, ale czysto teoretycznie spróbujmy znaleźć inne warianty taktyczne dla polskiej reprezentacji. Najbardziej oczywista, a jednocześnie jedyna rozsądna alternatywa to formacja 1-4-4-2, czyli sytuacja, w której rezygnujemy z ofensywnego pomocnika (a więc pozycji zajmowanej przeważnie przez kontuzjowanego aktualnie Milika), do środka pola przesuwamy Zielińskiego, który mógłby stworzyć interesujący duet z Krychowiakiem, a wolne miejsce w linii ataku obok Roberta Lewandowskiego wypełnia Teodorczyk. Adam Nawałka taki manewr zastosował tylko raz – w meczu z Armenią (2:1) i nigdy więcej już do niego nie wrócił. Wątpliwe zatem, aby zrobił to w najbliższych, decydujących o awansie na mundial starciach z Armenią i Czarnogórą.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *