Po 21 latach czekania polski klub wreszcie awansował do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Dokładnie 23 sierpnia 1996 Legia Warszawa pokonała szwedzki IFK Göteborg i po raz pierwszy trafiła w szeregi elity. Teraz historia zatoczyła koło i znowu w Champions League zagrają piłkarze ze stolicy. Pomiędzy tymi spotkaniami istnieje jednak różnica, bynajmniej nie delikatna…
Droga Legionistów do najbardziej prestiżowych rozgrywek w Europie nie rzuca na kolana. Pokonanie zespołów z Bośni i Hercegowiny, Słowacji czy Irlandii nie jest wynikiem godnym uwagi, ale jak mawia klasyk: “szczęściu trzeba pomóc”. Nie ma co jednak zakłamywać rzeczywistości. Legia awansowała do Ligi Mistrzów nie w wyniku efektownej gry, a olbrzymiego szczęścia w losowaniu.
Ten awans – wciąż się upieram, że będzie – to nawet nie został wylosowany. On został znaleziony w chipsach.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) August 23, 2016
Niemal w każdym z sześciu eliminacyjnych spotkań kibice Wojskowych musieli cierpieć katusze oglądając “popisy” swoich ulubieńców. Legioniści, mimo tego, że stracili tylko jedną bramkę w trzech rundach, nie imponowali w żadnym aspekcie piłkarskiego rzemiosła. Można rzec, że ten awans został wymęczony, odniesiony w stylu pozostawiającym bardzo wiele do życzenia. To i tak dość łagodne określenia, które jednak trafnie oddają postawę jedenastki Besnika Hasiego. Albańczyk od momentu pojawienia się w klubie z Łazienkowskiej raczej kieruje Legię na tory autodestrukcji, a nie rozwoju. Gdyby nie fakt, że to pierwszy awans stołecznych do Ligi Mistrzów po tak długiej przerwie, można by było już teraz domagać się dymisji byłego szkoleniowca Anderlechtu Bruksela. Dotychczasowe transfery mistrza Polski nie przynoszą spodziewanych efektów w postaci poprawy jakości gry. Steeven Langil jest zawodnikiem do bólu schematycznym, Thibault Moulin z meczu na mecz rozgrywa coraz słabsze spotkania, a Vadis Odidja-Ofoe nie dość, że trafił do klubu z nadwagą, to w dodatku szkoleniowiec ustawia go na pozycji nr “6”. Belg absolutnie nie jest graczem o takiej charakterystyce, a bliżej mu do “dziesiątki”, niż klasycznego defensywnego pomocnika. Dziwić nie może natomiast postawa Nemanji Nikolicia. Najlepszy snajper Legii rozegrał fatalne zawody, ale on prawdopodobnie na dniach przeniesie się do klubu Premier League – Hull City, więc głowę ma teraz zaprzatniętą innymi sprawami…
Jak widać, w tej beczce miodu jest spora łyżka dziegciu. Kłopoty z półamatorami z Dundalk utwierdzają, że do Champions League promocję uzyskała być może najgorsza polska drużyna od 1996 roku…
LM kpi z nas nieustannie. Przez 20 lat kolejni MP odbijali się od niej jak od ściany aż w końcu awansuje (?) najbardziej beznadziejny z nich
— Tomasz Urban (@tom_ur) August 23, 2016
Zresztą strach pomyśleć, co stanie się z drużyną Hasiego w fazie grupowej elitarnych rozgrywek. Próżno tam szukać bośniackich wirtuozów, słowackich juniorów czy irlandzkich architektów, pisarzy albo sprzedawców mięsa. Liga Mistrzów to piłkarskie salony, miejsce, gdzie dominuje prestiż i wielkie firmy. Wydaje się, że Legioniści niezbyt do tego grona pasują.
A Wesołowski o Oscara z Di Caprio. https://t.co/isL4FVm8yB
— Tomasz Urban (@tom_ur) August 23, 2016
Gdyby obok Nikolicia klub opuścił jeszcze trzymający dziurawą defensywę w ryzach Michał Pazdan, to zarządzający klubem z Łazienkowskiej 3 prezesi musieliby działać bardzo szybko. Co prawda pojawiły się plotki o tym, jakoby głównym celem transferowym mistrza Polski był Artur Jędrzejczyk, ale sam “Jędza” nie wystarczy. Legia gra słabo, chaotycznie, bez pomysłu na rozgrywanie ataków. Niemalże nie istnieje środek pola z dwoma nowymi zawodnikami i doświadczonym Jodłowcem.
Hasi "nie uznaję czegoś takiego jak defensywny pomocnik". Tak, teraz widać. Środek pola nie istnieje.
— Wladek Ciba-Sieczko (@Vlad_CS) August 23, 2016
Jeżeli już gdzieś należy dopatrywać się pozytywów wśród personaliów, to znajdziemy je między słupkami, w osobie Arkadiusza Malarza i na prawym skrzydle, gdzie biega Guilherme. To zdecydowanie za mało, by podbijać Europę. Z całym szacunkiem dla strzelca gola w rewanżowym starciu z Dundalk, ale wszyscy chyba zdają sobie sprawę, że “Kuchy” po prostu pewnego poziomu nie przeskoczy, podobnie jak Łukasz Broź czy Adam Hloušek. Choć akurat w przypadku Czecha mamy do czynienia ze zdecydowaną obniżką formy. Nie chodzi nawet o czerwoną kartkę, którą otrzymał w meczu z Irlandczykami, ale po prostu o sposób gry doświadczonego obrońcy z przeszłością w Bundeslidze. Zresztą niemal każdy piłkarz Legii zaliczył znaczący regres dyspozycji. Jodłowiec czy Hloušek należeli do czołowych zawodników drużyny Stanisława Czerczesowa. Teraz znajdują się na drugim biegunie. Czy zatem jest to wina trenera? Nie można tego wykluczyć…
Dundalk pewnie po meczu będzie mogło sobie pluć w brodę, jeśli Legia awansuje. Nigdy już nie trafią na taką bandę partaczy w tej fazie el.LM
— Michał Olejniczak (@Olejniczak__M) August 23, 2016
Przytuła nie widzi nowych rzeczy względem Legii Czerczesowa?
Ja widzę pewne nowości.
Słaba obrona, słaba pomoc, słaby atak, słaba taktyka.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) August 23, 2016
77 minuta meczu z Dundalk. Piłka kierowana do narożnika, Guilherme gra na czas…
— Michał Zachodny (@mzachodny) August 23, 2016
Wszyscy cieszą się z awansu stołecznej drużyny do Ligi Mistrzów, ale jakże inna to radość niż przed dwoma dekadami…
Byłem na stadionie, gdy Śląsk dostawał bolesne lanie od Sevilli. Ale wtedy to było jeszcze zrozumiałe. To nie jest. Jest jeszcze gorzej.
— Michał Zachodny (@mzachodny) August 23, 2016
Najgorszy trener w historii, najgorszy futbol w historii, najgorszy początek ligi w historii = najwieksza kasa w historii POL pilki #legia
— Rafal Lebiedzinski (@rafa_lebiedz24) August 23, 2016
Nie lubię i nie zgadzam się z hasłem "zwycięzców się nie sądzi". To a'propos dzisiejszej Ligi Mistrzów oczywiście #LEGDUN
— Wojciech Zawioła (@WZawiola) August 23, 2016
Radość z tego awansu po 21 latach taka, jakby ktoś głodnej małpie przyniósł 21-letniego banana.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) August 23, 2016
Trzeba się cieszyć z powrotu do piłkarskiej elity, ale nie można zapomnieć o analizie. Samo "zwycięzców się nie…" sprawy nie rozwiązuje…
— Grzegorz Kochan (@GrzegorzKochan) August 23, 2016
Ostatni raz tak się czułem, jak w liceum nauczycielka z matmy przepuściła mnie do następnej klasy, bo z innych przedmiotów dawałem radę.
— Przemek Bator (@przemekbator) August 23, 2016
Champions League to olbrzymie zyski, ale sportowo – patrząc na poziom dwumeczu z Dundalkiem – Legię dzieli od niemal wszystkich uczestników fazy grupowej przepaść.
Brać kasę i w nogi.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) August 23, 2016
@KrzysiekBrzezis pic.twitter.com/XRqeyfkSc3
— Daniel Wielogórski (@D_Wielogorski) August 23, 2016
W zasadzie każdy punkt czy gol będzie już dla Wojskowych dużym sukcesem. Elitarne rozgrywki po dwóch dekadach przerwy znów przepuszczają przez swoje bramy polskiego przedstawiciela, ale nie sposób nie odnieść wrażenia, że to jeden z najbardziej paradoksalnych sezonów w rodzimym futbolu od lat. Od startu rozgrywek Legia nie pokazała absolutnie niczego, co pozwoliłoby ją stawiać w roli drużyny, która w fazie grupowej Champions League przynajmniej nie przyniesie wstydu. Na zespół Wojskowych należy spojrzeć krytycznym okiem jeszcze z jednego, dość istotnego powodu. Czy zespół, który przegrywa z Górnikiem Łęczna, nie potrafiąc nawet poważnie zagrozić bramce rywala, ulega pierwszoligowcowi w krajowym pucharze i wreszcie nie potrafi wypracować swojego stylu, może skutecznie rywalizować w Europie? Na horyzoncie nie widać póki co jakichkolwiek znaków, które wskazywałyby na to, że Besnik Hasi nagle odmieni drużynę, ta zacznie wygrywać i zadziwi Stary Kontynent.
Najgorsze dla Legii może być to, że Hasi po awansie do Ligi Mistrzów uzna, że to zasługa jego wielkiej myśli szkoleniowej.
— Paweł Klama (@P_Klama) August 23, 2016
Hasi czarnoksiężnik już ma plan na Barcelonę, ale zly los pewnie po zlosci rzuci mu Real.
— Jakub Olkiewicz (@JOlkiewicz) August 23, 2016
Coś takiego raczej nie ma prawa się wydarzyć, a albański szkoleniowiec do tej pory nie potrafi odcisnąć swojego piętna na stołecznej drużynie. Jego decyzje są nerwowe i trudno tak naprawdę wskazać konkretny powód marnej dyspozycji Legionistów. Pozostaje zatem mieć nadzieję, że Legia w meczach z FC Dundalk sięgnęła dna, a awans będzie odbiciem się od niego, po czym klub z Łazienkowskiej podryfuje już ku lepszej przyszłości. Europejskiej przyszłości.
i pomyśleć, że tacy trenerzy jak Klopp, Mourinho czy Conte nie poprowadzą zespołów w LM, a taki Hasi zagra ze słabą Legią w LM.. #LEGDUN
— Krzysiek Brzeziński (@KrzysiekBrzezis) August 23, 2016
Liga Mistrzów 2016/17:
bez Manchesteru United
bez Chelsea
bez AS Romy
bez AC Milan
bez Interu
bez Valencii
bez Olympique Marsylii
z Legią— Antoni Cichy (@antonicichy) August 23, 2016