Do końca tegorocznej edycji Champions League pozostało już tylko pięć pojedynków. Nie brakowało efektownych bramek, zaskakujących zwrotów akcji, kosztownych pomyłek sędziowskich i wielkich comebacków. Do opisania wyjątkowości sezonu 2017/18 niezbędny byłby wyjątkowo długi elaborat, a jego łączna objętość mogłaby przekroczyć nawet wszystkie książki Remigiusza Mroza, wydawane częściej niż diagnozy pierwszych objawów choroby psychicznej u zagorzałych fanów Ekstraklasy. Rozbudzone apetyty zostały zaspokojone nawet u tych, którzy w swojej diecie nie tolerują glutenu, a do kawy dodają wyłącznie sojowe mleko. Wobec tego, że nadchodzi czas decydującej fazy i wyłonienia dwóch finalistów Ligi Mistrzów, warto skupić się na najważniejszych aspektach towarzyszących rywalizacjom Liverpoolu z Romą i Realu Madryt z Bayernem Monachium.
Potencjalny transfer Roberta Lewandowskiego
Nie ma najmniejszych wątpliwości, że obok Cristiano Ronaldo to właśnie na kapitana kadry Adama Nawałki będą skierowane w środowy wieczór oczy różnej maści kibiców i ekspertów. Nie wynika to jednak wyłącznie z wysokiej dyspozycji lidera klasyfikacji strzelców Bundesligi, który w weekend pobił dość osobliwy rekord. RL9 stał się bowiem najskuteczniejszym obcokrajowcem w niemieckiej ekstraklasie pod względem liczby trafień dla jednego klubu. Ponadto snajper Die Roten cały czas utrzymuje imponującą średnią.
Lewandowski strzela 6 minut po wejściu na boisku.
Kapitalne liczby w tym sezonie 28 meczów w Bundeslidze i 28 bramek.
W lidze strzela średnio co 71 minut.
Kosmos— Piotr Majchrzak (@MajchrzakP) April 21, 2018
Równie istotne są zawirowania wokół ewentualnych przenosin „Lewego” na Estadio Santiago Bernabéu. Niemal każdego dnia w hiszpańskiej prasie pojawiają się kolejne informacje mające wskazywać, że ta wyczekiwana przez wielu transakcja jest o krok od realizacji. Krajowe media niezwykle ochoczo cytowały stwierdzenie, że kapitan Biało-Czerwonych miał już poinformować klubowych kolegów o chęci odejścia. Trudno jednak wierzyć w tego typu rewelacje, wszak 29-latek od dawna jest przykładem wyjątkowego profesjonalizmu i bardzo wątpliwe, aby zdecydował się na tak lekkomyślny ruch w przededniu półfinałowej rywalizacji.
No właśnie nie, bo samo zdanie zostało przekręcone. Tutaj masz wyjaśnienie od @GabrielStachFCB pic.twitter.com/G3FiFgTrsv
— Michał Banaś (@MichalBanas93) April 22, 2018
Dla Lewandowskiego będzie to zresztą znakomita okazja do rewanżu za zeszłoroczną batalię, która zakończyła się awansem Królewskich po dogrywce. W rewanżowym starciu jeden z goli padł właśnie łupem byłego gracza Borussii Dortmund i Lecha Poznań, ale od dłuższego czasu media za Odrą zauważają, że Polak zawodzi w ważnych pojedynkach fazy pucharowej LM. Obserwacja ta nie jest pozbawiona sensownej argumentacji, bowiem także w poprzedniej rundzie, w konfrontacjach z Sevillą, warszawianin niewiele zaoferował bawarskiemu hegemonowi. Z drugiej strony dostał namiastkę tego, co może go czekać po przenosinach na Półwysep Iberyjski.
Tak wygląda Robert #Lewandowski po środowym meczu z Sevillą….
😮😮😮 pic.twitter.com/WjnRmRPnlm— Nasz Futbol (@NaszFutbol) April 12, 2018
Do walki z obrońcą tytułu filar kadry Adama Nawałki przystępuje jednak wyjątkowo wypoczęty. Trener Jupp Heynkes, korzystając z komfortu posiadania wartościowego zmiennika, bardzo roztropnie dysponuje siłami swojego najskuteczniejszego snajpera. Dość powiedzieć, że w ostatnich 10 meczach Bundesligi Lewandowski zagrał w pełnym wymiarze czasu tylko w czterech spotkaniach, a dwa spędził od początku do końca w otoczeniu graczy rezerwowych.
I to jest rzeczywiście oszczędzanie zawodnika. W trzech ostatnich kolejkach Bundesligi Robert Lewandowski spędził na boisku zaledwie 43 minuty. Z Augsburgiem nie grał, z Borussią M. 20 minut, z Hannoverem 23.
— Maciej Szmigielski (@szmig) April 22, 2018
Żądza zemsty Jamesa Rodrígueza
Madrycko-monachijski dwumecz będzie kolejnym ważnym momentem dla Toniego Kroosa, ale zdecydowanie więcej do udowodnienia swojemu byłemu pracodawcy będzie miał pewien Kolumbijczyk.
Jeden z głównych bohaterów ostatniego mundialu został oddany na Allianz Arena całkowicie bez żalu. Miało to jednak uzasadnienie w statystykach. O ile początki w Hiszpanii James miał bardzo dobre (13 bramek w pierwszym sezonie ligowym – przyp. red.), o tyle w kolejnych miesiącach jego dyspozycja mocno pikowała. W większości pojedynków reprezentant Los Cafeteros witalnością przypominał Tomasza Hajtę z ostatniego odcinka „Cafe Futbol”.
Powolny regres Rodrígueza był jednak tylko jednym z elementów „listy win”. Dziennikarze zwracali uwagę, że 26-latek często zawodził w najważniejszych momentach – wtedy, gdy drużyna najbardziej go potrzebowała. Dlatego też o konieczności zmiany otoczenia przekonani byli wszyscy, także ojciec samego zawodnika.
„James w Madrycie nie czuł się dobrze, gra w piłkę nie sprawiała mu radości. Nie mam wątpliwości, że Real zajmuje ważne miejsce w jego sercu, ale musiał podjąć taką decyzję”
Wilson James Rodriguez
Nie wszyscy w Monachium przyjęli transfer wychowanka Envigado z uśmiechem na twarzy. Wciąż powtarzano te same pytania: „Na jakiej pozycji ma grać?” oraz „Czy stać go na bycie liderem?”. Przenosiny do Bawarii przyniosły jednak niespodziewaną i wyraźną zmianę w tym ostatnim aspekcie. Wystarczy wspomnieć, że James miał udział przy golach w obu starciach z Borussią Dortmund i RB Lipsk, a także w jesiennym starciu z Schalke 04, czy styczniowym z Bayerem Leverkusen. Kolumbijczyk dołożył zatem ważną cegiełkę do kolejnego mistrzostwa Niemiec dla Gwiazdy Południa.
🏆
🇨🇱 @kingarturo23
🇨🇴 @jamesdrodriguez #MiaSanMeister pic.twitter.com/CgE5gBgrYs— FC Bayern München (@FCBayern) April 7, 2018
Mimo wciąż trwającego wypożyczenia, jego występ przeciwko Los Blancos jest możliwy, gdyż dla Europejskiej Federacji Piłkarskiej nie istnieje coś takiego, jak „klauzula strachu”. Mógł się o tym przekonać kilka lat temu chociażby Thibaut Courtois, który jako gracz Atlético dostał zgodę na występ z Chelsea.
Sentymentalna podróż Salaha do „Wiecznego Miasta”
W cieniu meczu nazywanego przez wielu „przedwczesnym finałem”, bój o awans do najważniejszego meczu w futbolu klubowym na Starym Kontynencie stoczą Roma i Liverpool. Dla jednego z podopiecznych Jürgena Kloppa będzie to wyjątkowa potyczka.
Mo Salah returns to Rome 🏟 pic.twitter.com/oWTLVpM0yw
— B/R Football (@brfootball) April 13, 2018
To właśnie w stołecznym klubie, po krótkim pobycie we Fiorentinie, przyszło Mohamedowi Salahowi odbudować się po nie najlepszym pierwszym kontakcie z angielską ziemią. Egipcjanin uczynił to z wyjątkową gracją, zaliczając w dwóch sezonach odpowiednio 14 i 15 ligowych bramek. Tym samym stał się kolejnym po Romelu Lukaku i Kevinie De Bruyne “wyrzutem sumienia” na Stamford Bridge.
/cdn.vox-cdn.com/uploads/chorus_image/image/47314948/GettyImages-489295184.0.jpg)
Mimo że Giallorossi oddawali Salaha z wielkim żalem, wydawało się, że 42 mln € będą stanowiły odpowiednią rekompensatę. Rzeczywistość, która później nastąpiła, brutalnie zweryfikowała jednak te przypuszczenia. Wystarczy wspomnieć, iż więcej kosztowali chociażby Álvaro Morata, Christian Benteke czy Julian Draxler, a w obecnym sezonie wspólnie uzyskali ledwo połowę dorobku świeżo upieczonego najlepszego gracza kończącej się kampanii Premier League…
Mohamed Salah has won the Professional Footballers' Association Player of the Year award. 🏆👏
👉 https://t.co/EPxQY3oAtP pic.twitter.com/YWQlXOYdsq
— BBC Sport (@BBCSport) April 23, 2018
Gracz, który swoje pierwsze piłkarskie kroki stawiał w El Mokawloon SC, wykręca w czerwonej części Merseyside nieprawdopodobne statystyki i jest obecnie głównym kandydatem nie tylko do tytułu najskuteczniejszego zawodnika angielskiej ekstraklasy, ale także do wywalczenia prestiżowego „Złotego Buta”.
Mohamed Salah 2017/18 👑
🏆 PFA Player of the Year
🏆 African Player of the Year
🥅 Penalty sends Egypt to World Cup
🇪🇬 Second in Egyptian Presidential Election
⚽ 41 goals in all competitionsStill humble 👏👏👏 pic.twitter.com/84YV6B4fbY
— Liverpool FC News (@LivEchoLFC) April 23, 2018
W ekipie ze Stadio Olimpico panują jednak bojowe nastroje. Nie brakuje przekonania, że skoro defensywa kierowana przez Kostasa Manolasa powstrzymała w poprzedniej rundzie samego Leo Messiego, to poradzi sobie także z reprezentantem Faraonów. Aktualny opiekun trzykrotnego mistrza Italii nie miał jeszcze okazji współpracować z 25-latkiem, ale za to już wcześniej mógł wielokrotnie podziewać z bliska walory Salaha.
„Nie musiałem zasięgać informacji u mojej drużyny. Proszę pamiętać, że rywalizowałem przeciwko niemu jako trener Sassuolo. Jego umiejętności są dla mnie jasne. To oczywiste, że nasi obrońcy znają go doskonale i należy upatrywać w tym naszego atutu.”
Eusebio Di Francesco
Widmo pomyłek sędziowskich
O wysoki poziom tegorocznych półfinałów LM z całą pewnością nie należy się obawiać. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można także stwierdzić, że o ostatecznym kształcie wielkiego finału zdecydują czterej wielcy egzekutorzy: Edin Džeko, Robert Lewandowski, Mohamed Salah i Cristiano Ronaldo.
Nie można jednak wykluczyć, że w rolę całkowicie nieproszonego gościa wcielą się arbitrzy, którym w ostatnim czasie poświęca się zdecydowanie zbyt dużo miejsca. Wyimaginowany spalony w starciu Manchesteru City z Liverpoolem, nieuznany gol Isco, czy brak drugiej żółtej karki dla Benatii – podobną objętościowo listę niedoskonałości mają zapewne jedynie pacjentki lekarza medycyny estetycznej Krzysztofa Gojdzia. Tym bardziej zaskakiwać może wyjątkowa niechęć do stosowania systemu powtórek video.
Zresztą… spokojnie – przecież Liga Mistrzów wyposażona jest w mnóstwo nowoczesnych technologii, które w moment wszystko wyjaśniają jak np. VAR, Goal-Line Technology czy Intel 360 Replay. #not 🙂
— Przemysław Kasiura (@p_kasiura) April 11, 2018
Niewykluczone, że jeden z meczów rewanżowych poprowadzi mocno krytykowany ostatnimi czasy Szymon Marciniak. Wobec dyspozycji naszego eksportowego “gwizdka” w rywalizacji Tottenhamu z Juventusem, należy się zatem uzbroić w wyjątkowe pokłady cierpliwości i tolerancji. Nie ma wątpliwości, że pochodzący z Płocka rozjemca nie zagrał wtedy swojej „oscarowej roli”, a jedyna nagroda, o którą mógłby wówczas powalczyć, to zajmujące wyjątkowe miejsce w mieszkaniu Borysa Szyca „Węże”.
Narzekamy na naszych sędziów, a zobaczcie, jakie błędy zdarzają się w Lidze Mistrzów. 😒😒 #TOTJUV
— Paweł Mogielnicki (@mogiel90) March 7, 2018
Pozostaje mieć tylko nadzieję (może nieco złudną), że żaden kibic nie pomyśli sobie tym razem: “Kupiłem chipsy i piwo. Dlaczego postanowiliście to zepsuć?!”