Reprezentacja Polski ma już za sobą zwycięskie październikowe mecze eliminacji do rosyjskiego mundialu z Danią i Armenią. Dostarczyły one kibicom sporo emocji i radości, ale także dużą bazę materiału do przemyśleń dla sztabu szkoleniowego. Z pewnością Adam Nawałka będzie miał nad czym pracować przed zaplanowanym na Święto Niepodległości spotkaniem z Rumunią oraz kolejnymi pojedynkami.
Powrót problemów w grze obronnej
W trakcie tak udanego dla nas EURO 2016 bardzo dobrze spisywała się polska defensywa, która przez całą fazę grupową nie straciła gola. Drogę do bramki Fabiańskiego udało się znaleźć dopiero Szwajcarom w 1/8 finału. Kibice i eksperci docenili zwłaszcza grę Michała Pazdana, którego uznano za jedno z odkryć francuskiego turnieju, przynajmniej jeśli chodzi o kadrę Nawałki. Obrońca Legii nie mógł zagrać zarówno w spotkaniu z Kazachstanem, jak i październikowych meczach eliminacyjnych. Dopiero te konfrontacje uzmysłowiły, jak niepokojąco wygląda obecnie sytuacja w linii obrony Biało-Czerwonych. Dwie bramki straciliśmy zarówno z Kazachami, jak i ekipą ze Skandynawii. Obaj rywale Polaków nie grali wielkiej piłki, a Duńczycy jednego gola otrzymali niejako w prezencie od Kamila Glika, który zanotował pechowe, choć efektowne trafienie samobójcze. To, co wcześniej było siłą kadry Nawałki, teraz ponownie stało się jej słabym ogniwem, nad którym trzeba solidnie popracować. Inna sprawa, że pech związany z kontuzjami kluczowych defensorów nie omijał reprezentacji Polski. W meczu z Armenią, rywalem do bólu przeciętnym, który w dodatku przez większą część spotkania grał w osłabieniu, polscy obrońcy popełniali skandaliczne błędy, których na nasze szczęście przeciwnik nie potrafił wykorzystać. Silniejszy rywal w takich sytuacjach, przed jakimi stanęli w drugiej połowie Ormianie, bezlitośnie dobiłby Polaków.
Przy bramce na 3-2, włosko niemiecki błąd taktyczny, Włosi skracają pole/Glik,Cionek/w takiej sytuacji Niemcy /Piszczu, Kuba/ wydłużają?
— Czesław Michniewicz (@czesmich) October 8, 2016
Niedoceniana rola Milika
Z pozoru w niegroźnym starciu pod koniec pierwszej połowy pojedynku z Danią piłkarska tragedia spotkała Arkadiusza Milika, który wobec poważnej kontuzji kolana został wyłączony z gry na co najmniej sześć miesięcy. Podstawowy piłkarz reprezentacji Polski, który tworzył od pewnego czasu zgrany duet napastników z Robertem Lewandowskim, był krytykowany nad Wisłą za nieskuteczność w meczach kadry. Nie ulega wątpliwości, że Milik marnował wiele okazji, ale jednocześnie podczas jego nieobecności widać, jak istotną rolę spełniał w drużynie narodowej. Kiedy “Lewy” grał jako jedyny snajper, nie mógł rozwinąć pełni swoich umiejętności, ale w momencie, gdy ma obok siebie zdolnego partnera z Napoli, może dać reprezentacji jeszcze więcej. W spotkaniu z Armenią, gdy szansę od pierwszej minuty otrzymał Łukasz Teodorczyk, mimo dobrej formy strzeleckiej napastnika Anderlechtu, jego współpraca z kolegami z drużyny nie przebiegała planowo, a wiele do życzenia pozostawiała także gra 25-latka w ataku.
Teraz widać naprawdę, ile znaczy brak Milika. On nie musi strzelać. Wystarczy, że jest na boisku.
— Paweł Mogielnicki (@mogiel90) October 11, 2016
Problem z udźwignięciem presji
Do tegorocznych Mistrzostw Europy Polacy nie przystępowali w roli faworytów. W takiej sytuacji łatwiej było Biało-Czerwonym notować kolejne dobre wyniki. Po sukcesie na francuskich boiskach, a także dużych transferach, jakie były udziałem polskich zawodników, wzrosło zainteresowanie kadrą, podniósł się poziom euforii wśród polskich kibiców, a co za tym idzie – także oczekiwania względem reprezentacji. Kiedy Orły Nawałki remisują na EURO z Niemcami i odpadają dopiero w ćwierćfinale po rzutach karnych z Portugalią, w świadomości wielu Polaków pojawia się prosty wniosek – teraz nasza reprezentacja musi regularnie wygrywać także z eliminacyjnymi rywalami. Jak pokazały mecze z Kazachstanem czy Armenią, teoretycznie przeciwnikami dużo słabszymi, jest to wciąż spory problem Biało-Czerwonych, nawet gdy Ormianie ponad połowę spotkania grają w osłabieniu.
Bezcenny Lewandowski
Oba październikowe mecze dobitnie dowiodły również, że fundamentalnym piłkarzem dla kadry jest Robert Lewandowski. W trudnych momentach snajper Bayernu potrafi stworzyć różnicę i przechylić szalę zwycięstwa na korzyść Polaków. Jeszcze kilka lat temu, gdy grał w Borussii Dortmund, nie potrafił przełożyć formy z Bundesligi na reprezentację, ale za kadencji Nawałki stał się prawdziwym liderem drużyny narodowej. “Lewy” bierze odpowiedzialność za grę, cofa się po piłkę, rozgrywa, absorbuje rywali, strzela i asystuje – słowem: człowiek-orkiestra. Jego niepodważalną klasę znamionują trzy bramki wbite Danii, a w szczególności ta ostatnia, gdy będąc ściganym przez rywali przebiegł z piłką niemal pół boiska, nie pozwolił sobie jej zabrać, a na koniec celnie uderzył do siatki. Z kolei z Armenią, niczym w poprzednich eliminacjach ze Szkocją, zdobył gola w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry i uratował, co trzeba jasno powiedzieć, bardzo nieudany w wykonaniu Biało-Czerwonych mecz.
Futbol to prosta gra. 21 facetów biega za piłką przez 90 minut, a na koniec strzela Lewandowski #POLARM
— Marcin Gadziński (@Gadzinski) October 11, 2016
Walka do końca
Zdecydowanie trzeba docenić natomiast walkę oraz wiarę w zwycięstwo Polaków, nawet gdy prawdopodobnie większość kibiców straciła już nadzieję. Wydawało się, że spotkanie z Ormianami zakończy się wysoce niesatysfakcjonującym nas remisem, jednak ostatnia akcja i stały fragment gry przyniósł bramkę, która pozwoliła dopisać kadrze Nawałki kolejne trzy oczka. Na pewno za kilka miesięcy czy lat nikt już nie będzie pamiętał o stylu, jaki zaprezentowali w dotychczasowych meczach eliminacyjnych piłkarze z orzełkiem na piersi. Liczy się przede wszystkim komplet punktów, a większa liczba bramek czy efektowniejszy sposób konstruowania akcji tego dorobku i tak nie powiększy. Mimo braku optymalnej formy niektórych kadrowiczów, Biało-Czerwoni potrafili do ostatnich chwil wykazać determinację i zaangażowanie wymagane od reprezentantów Polski. Do cech wolicjonalnych akurat nie można mieć zastrzeżeń.
No!!! ⚽ Bo gra się do końca, aczkolwiek chaos to był i bałagan jak diabli…
— Marzena Suchan (@MarzenaSuchan) October 11, 2016
Problem w środku pola
Tytaniczną pracę podczas EURO 2016 w środku pola wykonywał Grzegorz Krychowiak. Był w tym czasie jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym graczem naszej reprezentacji. “Krycha” stwarzał różnicę na korzyść Biało-Czerwonych i pozwalał opanować tę newralgiczną strefę boiska. Dobry sezon w Sevilli oraz udane mistrzostwa zaowocowały dużym transferem do europejskiego giganta Paris Saint-Germain, gdzie 26-latek trafił razem ze swoim dotychczasowym trenerem Unaiem Emerym. Rzeczywistość w ekipie mistrza Francji okazuje się jednak inna od wcześniejszych wyobrażeń Polaka. Krychowiak gra mało, większość dotychczasowych spotkań oglądał jedynie z perspektywy ławki rezerwowych, co oprócz prostego przełożenia na formę fizyczną ma zapewne swoje odzwierciedlenie także w psychice piłkarza. Widać to po boiskowych poczynaniach defensywnego pomocnika PSG w meczach kadry, w których “Maszyna” (jak był nazywany w Andaluzji) nie przypomina agresywnego i skutecznego w odbiorze, a także stosunkowo kreatywnego w rozegraniu piłki gracza sprzed kilku miesięcy. Oby szybko się to zmieniło, gdyż bez przewagi w centralnym sektorze boiska będzie Polakom znacznie trudniej wyjść zwycięsko z konfrontacji z mocniejszymi przeciwnikami.
Niesamowite jak szybko bez regularnej gry Krychowiak stał sie przeciętnym kopaczem…
— michał zawada (@michal_zawada) October 11, 2016
Brak skutecznych zmienników
Adam Nawałka przyzwyczaił kibiców do tego, że rzadko dokonuje zmian, z reguły tylko w przypadku najwyższej konieczności, czyli kontuzji. Tak się złożyło, że ostatnie mecze były pełne niespodziewanych sytuacji, co otworzyło wyjątkową szansę przed graczami rezerwowymi. Zmiennicy pokazali niestety, że sporo im brakuje do piłkarzy pierwszego wyboru. Urazy Arkadiusza Milika, Michała Pazdana, Łukasza Piszczka czy Artura Jędrzejczyka osłabiły potencjał polskiego zespołu szczególnie w defensywie. Jakakolwiek ich absencja wciąż pozostaje dla reprezentacji dużym problemem.
Milik, Piszczek, Jędrzejczyk, Pazdan. Póki co w dwumeczu z Danią i Armenią tracimy więcej piłkarzy niż strzelamy goli…
— Piotr Wiśniewski (@PiWisniewski) October 11, 2016
To niebywałe, że zawodnicy będący w tym momencie w wysokiej dyspozycji i regularnie grający w swoich klubach, jak Maciej Rybus czy Łukasz Teodorczyk, mają problem, aby wkomponować się do podstawowego składu Biało-Czerwonych. Inna sprawa, że ten drugi nie występował w kadrze w takiej roli od kilkunastu miesięcy. Jest to sytuacja dla Nawałki o tyle problematyczna, że w kolejnym meczu z Rumunią występ kilku piłkarzy także będzie niemożliwy.
Cud…….. Cud …… ale ta kadra tak dalej grać nie może. Forma, a nie nazwiska.
— Adam Dawidziuk (@AdamDawidziuk) October 11, 2016