AMA349344

Wymarzony początek w barwach Wolves – 3 gole w dwóch kolejnych meczach i nagroda dla najlepszego gracza stycznia w Championship. Potem kontuzja, która wykluczyła go z gry na około dwa miesiące. “Idąc do Championship nie zderzyłem się z pociągiem” – przekonywał jeszcze niedawno sam zawodnik na łamach “Przeglądu Sportowego”. Po powrocie na boisko przekonał się jednak, że na zapleczu angielskiej ekstraklasy mało kto przebiera w środkach. A zderzenie ze wspomnianym pociągiem, i to od razu towarowym, nastąpiło nadspodziewanie szybko…

Wtorkowy wieczór na Stadium mk Michał Żyro zapamięta do końca życia. Prawdopodobnie właśnie w hrabstwie Buckinghamshire, położonym nieopodal Londynu, jak bańka mydlana prysły marzenia wychowanka KS-u Piaseczno o europejskiej karierze i grze w upragnionej Premier League. A wybił je (dosłownie) reprezentantowi Polski stoper MK Dons, Anthony Kay, dla którego gra na drugim poziomie rozgrywkowym w Anglii jest absolutnym szczytem “możliwości”.


Jeszcze kilka lat temu taki atak przeszedłby na Wyspach bez większego echa – wystarczy przypomnieć podobne wejścia Kevina Daviesa, Shawcrossa, Cattermole’a, Knighta i wielu innych im podobnych, za które sędziowie karali boiskowych rzeźników tylko żółtą kartką. Od niedawna, kiedy UEFA zaostrzyła przepisy i postanowiła większy nacisk położyć na ochronę zdrowia zawodników, każdy tego typu bestialski faul powinien kończyć się natychmiastowym wyrzuceniem z boiska i wielomeczową dyskwalifikacją. Ale w tym przypadku arbiter Mark Heywood (który notabene już pięciokrotnie w tym sezonie pokazywał piłkarzom czerwony kartonik) zastosował się do przepisów “starobrytyjskich”, w których takie pojęcia, jak ‘nakładka’ czy ‘krzesełko’ nawet nie istnieją. Sam Kay również nie poczuwa się do odpowiedzialności i poza kurtuazyjnym boiskowym klepnięciem, żadne oficjalne przeprosiny ze strony MK Dons do wilczego klubu nie wpłynęły.


Diagnozy są dla polskiego skrzydłowego (eksperymentalnie ustawianego jednak przez Jacketta na szpicy) druzgocące – co najmniej rok rozbratu z piłką, pod warunkiem, że rehabilitacja uszkodzonego w kolanie więzadła będzie przebiegać zgodnie z planem. Póki co zewsząd płyną głosy wsparcia dla 4-krotnego reprezentanta Polski.





Biorąc pod uwagę czas trwania parafowanej przez Żyrę w styczniu umowy (3,5 roku) oraz intensywność gry na zapleczu Premier League (łącznie z rozgrywkami pucharowymi – ponad 50 meczów w sezonie) trudno patrzeć optymistycznie w przyszłość byłego piłkarza warszawskiej Legii. Nie trudno było jednak przewidzieć, że Championship nie będzie odpowiednią ligą dla piłkarza, który bazuje na motoryce i niezłym wyszkoleniu technicznym. Piłkarza, który lepiej czuje się z piłką przy nodze, niż nad głową. A standardy zaplecza angielskiej elity znacząco odbiegają od nowoczesnego europejskiego futbolu w wydaniu klubowym. Championship nie należy już bowiem do dziesięciu najsilniejszych lig w Europie, bez podziału na klasy rozgrywkowe, jak miało to miejsce jeszcze kilka lat temu.

Najważniejsze pytanie, czy były piłkarz Legii będzie w stanie po powrocie na boisko zdjąć psychiczną blokadę i z pełnym zaangażowaniem walczyć o każdą, nawet stykową piłkę? Obecny trener Żyry należy do grona szkoleniowców, którzy bardzo cenią sobie zaangażowanie w odbiór futbolówki i grę w destrukcji. Doskonale obrazują to statystyki Wolverhampton z obecnego sezonu – drużyna Jacketta jest w ścisłej czołówce najlepszych zespołów Championship pod względem wygranych pojedynków (3. miejsce) i przechwytów (6. miejsce). 54-letni trener rodem z Watfordu niewątpliwie odcisnął swoje piętno na zespole, a styl gry Wolves można zaobserwować nawet na kilkuminutowym skrócie z ostatniego, feralnego dla polskiego zawodnika, meczu ligowego:



Pomarańczowy szpital

Nieprawdopodobne fatum wisi w tym sezonie nad piłkarzami grającymi w zespole prowadzonym przez Kenny’ego Jacketta. Kontuzja Żyry była już 16 (!) urazem, po którym zawodnik Wolverhampton jest wyłączony z gry na co najmniej miesiąc. W klasyfikacji najdłużej pauzujących piłkarzy Wilków reprezentant Polski wysunął się na prowadzenie:

wolves-michal-zyro_3398379 Michał Żyro – 2 miesiące + 10-12 miesięcy 

Razak-Boukari Razak Boukari – 12 miesięcy

JS77146857 Jordan Graham – 9-12 miesięcy

1193552-24946770-640-360 Nouha Dicko – 9 miesięcy

bjorn-bergmann-sigurdarson Björn Bergmann Sigurðarson – 6 miesięcy

bradley-reid Bradley Reid – 6 miesięcy

 Ethan Ebanks-Landell – 3 miesiące + 10 tygodni

kortney-hause-wolves Kortney Hause – 4 miesiące

_86725986_mike_williamson Mike Williamson – 4 miesiące

David-Edwards-of-Wolverhampton-Wanderers-scores-a-goal-to-make-it-1-0 David Edwards – 10 tygodni

 Emiliano Martinez – 2 miesiące

wc-danny67-1618096 Danny Batth – 7 tygodni

James-Henry-of-Wolverhampton-Wanderers-celebrates-after-scoring-a-goal-to-make-it-1-1 James Henry – 7 tygodni

AMA347385-1 Jed Wallace – do 6 tygodni

Pod tym względem są to najtrudniejsze rozgrywki w najnowszej historii klubu z hrabstwa West Midlands. Podobny przypadek miał miejsce tylko w połowie lat 90′, kiedy trzech czołowych piłkarzy Wolverhampton Wanderers, który świetnie radził sobie wówczas na angielskich boiskach (3. i 4. miejsce w Division 1, ćwierćfinał Pucharu Anglii i Pucharu Ligi) – Tony Daley, Geoff Thomas and Neil Masters – spędziło więcej czasu w gabinetach lekarskich, niż na zielonej murawie. Pierwszym, wydawałoby się najbardziej logicznym wnioskiem, jaki nasuwa się w tej sytuacji, jest niewłaściwe dostosowanie obciążeń do możliwości zawodników oraz źle przepracowany pod względem fizycznym okres przygotowawczy. Na Molineux nikt jednak nie upatruje winy w szkoleniowcu. Wszystko zrzuca się na… pechowy zbieg okoliczności. Sam Jackett jest zdumiony obecną sytuacją:

“To duża lista, największa od czasów mojego przyjścia. Ale co się stało, to się nie odstanie. Pracujemy najmocniej, jak możemy, żeby tym kontuzjom przeciwdziałać, ale w większości tych przypadków naprawdę nie można było zrobić niczego więcej. Czy to będzie pracowity tydzień? Nie wiem. Wszyscy ludzie w klubie cały czas ciężko pracują”

Kenny Jackett

To tłumaczy też pokaźną liczbę ruchów kadrowych w kampanii 15/16. Na zasadzie wypożyczeń lub transferów definitywnych na Molineux zawitało aż 17 nowych piłkarzy, chociaż klub z miasta słynącego niegdyś z handlu wełną opuściło “tylko” 11 graczy. Mimo licznej kadry, jaką dysponuje szkoleniowiec Wolverhampton, pojawił się problem z obsadą niektórych pozycji, szczególnie w linii ataku. Ale i w tej sytuacji Jackett znalazł rozwiązanie:

“Wolves jest klubem, który bardzo mocno pracuje z młodzieżą. Kiedy w zespole pojawia się tyle kontuzji, to jest to doskonała okazja do sprawdzenia umiejętności tych młodych chłopaków”


Zachodnie Midlandy pechowe dla Polaków

Wolverhampton nie jest dla piłkarzy z kraju nad Wisłą, mówiąc eufemistycznie, ziemią obiecaną. W rozgrywkach 2006/07 pomarańczowy trykot przywdziewał Tomasz Frankowski. Popularny “Łowca bramek” zaliczył przez cały sezon tylko 16 spotkań i nie zdołał ani razu pokonać bramkarza w Championship, co jeszcze nieco ponad rok wcześniej z dużą łatwością przychodziło mu w Wiśle Kraków czy reprezentacji. Sześć lat po Frankowskim odbudować formę na Molineux próbował Sławomir Peszko, ale na próbach się skończyło. 13 występów (718 minut spędzonych na boisku na 1170 możliwych), 2 asysty, bez gola – z takim bilansem Peszko nie miał czego szukać po powrocie do Kolonii, więc ponownie został wypożyczony, tym razem do Parmy.

1

Czy los rodaków podzieli także Żyro? Początek miał doprawdy niezwykle spektakularny, ale ponadroczna przerwa od futbolu musi odbić się na późniejszej formie Polaka. Sam zainteresowany odgraża się, że wróci jeszcze silniejszy. Oby, bo reprezentacja Polski nie narzeka ostatnio na nadmiar klasowych skrzydłowych.


Ekstraklasa nie dla Wilków

Już bez Michała Żyry i podstawowego obrońcy, Ethana Ebanksa-Landella będą musieli radzić sobie piłkarze Wolves w decydującej fazie sezonu zasadniczego Championship. Jeszcze na początku tego roku gracze Jacketta zajmowali miejsce gwarantujące udział w barażach o awans do Premier League, ale seria 7 kolejnych meczów bez zwycięstwa (która – nomen omen – nastąpiła po pierwszej kontuzji Polaka) szybko zepchnęła Wolverhampton do środka ligowej tabeli. Od tego czasu sposób na zespół z West Midlands znalazła tylko drużyna Aitora Karanki, Middlesbrough FC (aktualnie drugie miejsce w tabeli – przyp. red.), ale marne to pocieszenie dla fanów Wolves, bowiem od strefy barażowej ich ulubieńców dzieli aż 15 punktów. Taka strata, na tym etapie sezonu, jest nie do odrobienia, więc marzenia o grze przeciwko najlepszym zespołom w Anglii będą musieli odłożyć w czasie także pozostali koledzy Żyry. Przynajmniej na rok…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *