sassuolo

Byli powiewem świeżości, grupą utalentowanych graczy dowodzoną przez piekielnie zdolnego szkoleniowca młodego pokolenia, Eusebio Di Francesco. Byli, bowiem od momentu odejścia 48-letniego trenera do Romy Sassuolo zalicza spektakularny zjazd, który lada moment może zakończyć się nawet w Serie B. Mimo posiadania stabilnego finansowo właściciela, w miarę nowoczesnego stadionu i kilku ciekawych piłkarzy w składzie, Neroverdi w obecnym sezonie zawodzą i coraz bardziej irytują nie tylko swoją grą, ale także pustkami na Mapei Stadium.

Po zakończeniu poprzedniej kampanii przy Piazzale Atleti Azzuri D’Italia dało się wyczuć woń nadchodzących zmian. Ekipa Sasòl zajęła co prawda całkiem niezłe 12. miejsce w tabeli, jednak niemożliwe okazało się utrzymanie architekta niemal wszystkich sukcesów klubu z prowincji Modena, czyli Eusebio Di Francesco. 48-letni szkoleniowiec najpierw wywalczył z Sassuolo awans do Serie A, potem zapewniał rokrocznie spokojne utrzymanie w elicie, a rewelacyjnego sezonu 2015/16 z pewnością nikt mu na Mapei Stadium nie zapomni. Neroverdi zajęli wówczas rewelacyjną, szóstą lokatę we włoskiej ekstraklasie, prezentując bardzo przyjemny dla oka, ofensywny futbol, który zagwarantował awans do Ligi Europy, gdzie sezon później Berardi i spółka pokazali się z całkiem niezłej strony. Wprawdzie nie zdołali wyjść poza fazę grupową, ale udało im się chociażby rozbić przed własną publicznością baskijski Athletic (3:0).

Po odejściu Di Francesco do Rzymu pojawiły się jednak problemy ze znalezieniem odpowiedniego sternika, który będzie kontynuował dzieło rozpoczęte przez obecnego menedżera Giallorossich i już na starcie działacze Sassuolo zaliczyli falstart. Na jeszcze ciepły fotel trenera wskoczył bowiem wyciągnięty z drugoligowej Perugii Cristian Bucchi. 40-latek na Mapei Stadium wytrzymał zaledwie piętnaście spotkań, spośród których udało mu się wygrać zaledwie cztery, a drużyna Neroverdich po 14. kolejkach zajmowała słabiutką, 16. lokatę w ligowej tabeli.

Bucchi szybko więc spakował się i opuścił region Emilia-Romagna, a w jego miejsce przyszedł Giuseppe Iachini. Szkoleniowiec słynący z łączenia bejsbolówki z garniturem największe sukcesy w swojej karierze święcił w Palermo, gdzie kilka lat temu zbudował ciekawy zespół, między innymi wokół osoby Paulo Dybali. Mimo tego z Sycylii odchodził skonfliktowany z ekscentrycznym właścicielem Maurizio Zamparinim. Później zaliczył jeszcze krótki i fatalny okres w Udinese (zaledwie 8 spotkań), po czym pozostawał bez pracy aż do telefonu od działaczy Sassuolo. Na północy Włoch powierzono mu plan odbudowy drużyny, która zanotowała mizerny początek rozgrywek i na dzień dzisiejszy, mimo kilku kolejek do końca sezonu, można z dużą dozą pewności orzec, że ten plan się nie udał…


Sassuolo pod wodzą Iachiniego prezentuje się bardzo słabo, a piętą achillesową Czarno-Zielonych pozostaje ofensywa. Najlepszy strzelec zespołu, Mateo Politano, ma na koncie zaledwie trzy trafienia. Dla porównania: napastnik Lazio Ciro Immobile w spotkaniu ze SPAL aż cztery razy pakował piłkę do siatki. Aktualnie ekipa z północy Italii, razem z niemal zdegradowanym już Benevento, dysponuje najgorszym atakiem w Serie A, który zaledwie 18 razy potrafił w tym sezonie pokonywać golkiperów drużyn przeciwnych. Twarzą ofensywnej katastrofy stał się Domenico Berardi, swego czasu okrzyknięty “złotym dzieckiem” włoskiej piłki. Kilka lat temu wychowanek Sassuolo był głównym żądłem zespołu dowodzonego przez Di Francesco, jednak ostatnie sezony to w jego wykonaniu kompletny zjazd.


W rozwoju talentu na pewno nie pomogły Berardiemu liczne kontuzje, ale w głównej mierze na przeszkodzie do zrobienia międzynarodowej kariery stoi niepokorny charakter zawodnika. Już kilka razy 23-letni skrzydłowy miał okazję opuścić Mapei Stadium, co z pewnością byłoby korzystne zarówno dla gracza (nowe środowisko, możliwość podniesienia umiejętności, bardziej wymagająca konkurencja, walka o wyższe cele – dod. red.), jak i samego klubu z prowincji Modena, który miałby szansę zarobić pokaźną sumę pieniędzy. Były młodzieżowy reprezentant Włoch za każdym razem odrzucał jednak zaloty większych zespołów, decydując się na pozostanie w skromnym Sassuolo. Efekt? W trwającym campionato Berardi zdobył zaledwie dwie bramki, w zdecydowanej większości spotkań prezentując się ze słabej strony. Nawet skuteczne wykorzystanie rzut karnego zaczęło mu sprawiać problemy…


W wyjściu z kryzysu nie pomagają także kibice. Mapei Stadium z meczu na mecz wyludnia się i powoli sympatyków Neroverdich obecnych na domowych spotkaniach można zacząć liczyć na palcach. Taka frekwencja nie dziwi, kiedy weźmiemy pod uwagę styl gry drużyny “Beppe” Iachiniego. Od czasu zatrudnienia tego szkoleniowca Sassuolo zdarzyły się chociażby pamiętna klęska z Juventusem 0:7, porażka z Lazio 0:3, czy wpadki z Bologną oraz Atalantą.


Dopiero w ostatniej kolejce udało się pokonać na wyjeździe Udinese, dzięki czemu Sasòl nieco odsunęli się od strefy spadkowej. Obecnie mają trzy punkty przewagi nad 18. Crotone, ale przed sobą starcia m.in. z Napoli, Milanem, Interem czy Romą.


Z drużyny, którą stworzył Eusebio Di Francesco niemal nic już nie pozostało. Klubowi sternicy Sassuolo Calcio kompletnie nie trafili z wyborem jego następcy, a opcja z Iachinim również nie wydaje się długotrwałą. Niewykluczone, że najlepsze, co może przydarzyć się Neroverdim to… spadek do Serie B. Na zapleczu elity można byłoby bowiem spokojnie się odbudować, sprzedać kilku zbędnych zawodników, ponownie postawić na młodzież (własnie z tego słynęło Sassuolo za kadencji Di Francesco – przyp. red.) i po niedługim czasie powrócić na najwyższy szczebel rozgrywek. Teraz klub z Emilia-Romania wyraźnie nie nadąża już za poziomem i standardami wyznaczanymi w Serie A…


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *