a10631521401830

Zaledwie kilka tygodni po zasłużonych porażkach z Jagiellonią Białystok czy Wisłą Kraków byli już podopieczni Romeo Jozaka znów niezwykle słabo zaprezentowali się na boiskach Lotto Ekstaklasy. Bezradność i brak zaangażowania przyniosły już 11 porażkę w tym sezonie i zwycięstwo Zagłębia Lubin. Choć strata do liderującego Lecha Poznań wciąż jest minimalna, to ten sezon wcale nie musi się zatem skończyć dla stołecznego zespołu pozytywnie…

Cofnijmy się na samym początku do wydarzeń z końca lutego. Rozgrywana wówczas batalia przy Łazienkowskiej 3 miała być dla zespołu ze stolicy Podlasia klasówką o najwyższym poziomie trudności i prawdziwą weryfikacją jednego z głównych pretendentów do mistrzostwa. I trzeba przyznać, że piłkarze Jagiellonii Białystok zdali ją niemal wzorowo, gdyż porażka 0:2 była najniższym wymiarem kary, jaki mógł spotkać w tamten niedzielny wieczór Michała Pazdana i spółkę. Dużo większym zaskoczeniem był natomiast fakt, że w podobnym stopniu legionistów na ich terenie potrafiła zdominować Biała Gwiazda. Ta sama, która ostatnie wyjazdowe zwycięstwo odniosła jeszcze w zeszłym roku i która miała problem z pokonaniem w delegacji Piasta Gliwice czy Lechii Gdańsk…


Te okoliczności sprawiają, że sprawa obrony tytułu wcale nie będzie tak prosta, jak mogło się jeszcze do niedawna wydawać. Zwłaszcza, że na zliczenie problemów warszawskiego zespołu zaczyna powoli brakować palców u ręki…

Podstawową kwestią jest niezwykle uboga ławka rezerwowych Legii. Pozostawiając bez komentarza fakt, że w podstawowej jedenastce Wojskowych wciąż znajduje się miejsce chociażby dla 34-letniego Miroslava Radovicia, niewiele mniejszą niedorzecznością jest pole manewru, jakim dysponuje zastępujący Jozaka Dean Klafurić. Podczas wspomnianego już wcześniej boju z podopiecznymi Joana Carrillo misja odwrócenia losów spotkania została powierzona w nogi Michała Kucharczyka. Przy całej sympatii do 26-letniego skrzydłowego, już od dawna nie prezentuje on bynajmniej poziomu czołówki Ekstraklasy, a pięć bramek i tyle samo asyst to dorobek bardziej pasujący do Niecieczy, Sandecji czy Piasta Gliwice, aniżeli zespołu marzącego ciągle o powrocie do najbardziej prestiżowych rozgrywek klubowych na Starym Kontynencie.


Poza Kucharczykiem wśród zmienników znaleźli się wtedy jeszcze Cristian Pasquato, Chris Philipps czy Jarosław Niezgoda, który żadnej ze swoim bramek w tym sezonie nie zdobył po wejściu z ławki. Trzeba przyznać, że stan posiadania warszawian wygląda dość mizernie przy zasobach Jagi, cudem uratowanej swego czasu w starciu z Arką Gdynia właśnie przed super rezerwowych. Trener Mamrot mógł jednak wybierać spośród Jakuba Wójcickiego, Cilliana Sheridana czy niezwykle skutecznego ostatnimi czasy Karola Świderskiego.


Ponadto trudno zauważyć ciąg logiczny w rotowaniu stołecznymi zawodnikami. Dziwić może szczególnie, że tak rzadko szanse na zaprezentowanie swoich umiejętności dostaje utalentowany Sebastian Szymański – jeden z nielicznych legionistów młodego pokolenia, z niezwykle wysokim potencjałem i szansami na naprawdę znaczący transfer. Zamiast niego często grał chociażby Kasper Hämäläinen, który poza lutową rywalizacją ze Śląskiem miewa raczej niewielki wpływ na ofensywne poczynania Wojskowych.

Ciągle nieustabilizowany pozostaje także układ środka pola, gdyż w ostatnich tygodniach grywali tam Cafu, William Rémy, Philipps, Marko Vešović, Domagoj Antolić czy Krzysztof Mączyński. Najstarszy z tego grona reprezentant Polski daleki jest jednak od swojej optymalnej dyspozycji i całkowicie słusznie zakończył pojedynek ze swoim byłym klubem już po pierwszych 45 minutach.


Zdecydowanie bardziej zrozumiała byłaby natomiast decyzja o zmianach w linii obronnej. W tym roku obrońcy tytułu zachowali bowiem czyste konto jedynie podczas meczów z Cracovią i Pogonią Szczecin, a tylko od początku marca Arkadiusz Malarz musiał aż siedem razy wyciągać piłkę z siatki. Największą winą za taki stan rzeczy należy obarczyć stoperów: Michała Pazdana, Iñakiego Astiza i Remy’ego. Bez względu na to, w jakiej konfiguracji występującą, trudno mówić o monolicie i ścianie nie do przejścia. Tym bardziej zastanawiające, w jak słabej formie i jak duże zaległości treningowe musi mieć pozyskany z S.S. Lazio Brazylijczyk Maurício, skoro wciąż musi godzić się z rolą rezerwowego…

Można mówić o zmęczeniu, słabszej formie czy świetnym przygotowaniu rywala, ale każdy kibic ma prawo wymagać od swojej drużyny jednej cechy, bez względu na to, czy wspiera Barcelonę, Bayern czy Benevento, Malagę bądź FC Metz. Waleczność – to element piłkarskiego rzemiosła, który jest w stanie zniwelować wiele braków. Tymczasem stołeczni piłkarze zaledwie trzy razy dopuścili się faulu na swoich oponentach z Grodu Kraka…

Na domiar złego, obiekt przy Łazienkowskiej 3 przestał już być twierdzą nie do zdobycia. Komplet punktów w ostatnim czasie, poza ekipą Białej Gwiazdy i Jagiellonią, wywiozła z Warszawy także Wisła Płock i Zagłębia, a wymęczone i nieco szczęśliwe zwycięstwa nad Lechem Poznań i Pogonią Szczecin tylko nieznacznie poprawiają ten mizerny obraz.


Zmiana na ławce trenerskiej przychodzi więc dla wciąż aktualnych mistrzów Polski w najlepszym możliwym momencie. Niedawny asystent Romeo Jozaka musi teraz odpowiednio dotrzeć do swoich graczy, wyeliminować wszystkie słabe punkty, a przede wszystkim skutecznie dysponować zasobem, który posiada. Bo w przeciwieństwie do tego, co jeszcze niedawno mówił jego mentor, brakuje nie tylko o kreatywności. Do końca sezonu pozostało już tylko sześć kolejek i nie ma już miejsca na jakiekolwiek błędy. Niefrasobliwość rywali też ma przecież swoje granice i kiedyś musi się skończyć. Spektakularna katastrofa oznaczać będzie nieuniknioną, kolejną rewolucję…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *