Nie ma żadnych wątpliwości – medialnie najważniejszym wydarzeniem tego weekendu będzie Multiliga. Piłkarsko? Już niekoniecznie. Zdecydowanie ciekawiej zapowiadają się pojedynek o prymat w Westfalii, rywalizacja Realu Sociedad z Barceloną czy hity kolejki w Premier League i Serie A. Na temat tych czterech meczów porozmawialiśmy z ekspertami od piłki w wydaniu niemieckim, hiszpańskim, włoskim i brytyjskim. Zapraszamy!
Schalke 04 – Borussia Dortmund 
Michał Trela (Przegląd Sportowy)
Derby Zagłębia Ruhry są mocno związane ze specyfiką tego regionu. Bo Niemcy generalnie nie są derbowym krajem. Każde miasto ma zazwyczaj po jednym przedstawicielu w Bundeslidze. Rzadko zdarza się taka sytuacja, jaka była kilka lat temu, gdy w Hamburgu, a wcześniej jeszcze w Monachium, występowały po dwie drużyny. W pozostałych regionach bywa różnie, ale w Westfalii Borussia i Schalke są najważniejszymi zespołami, kibice utożsamiają się z tymi dwiema ekipami. I z tego wynika pewnego rodzaju wzajemna bliskość, bo fani obu drużyn pracują ze sobą, widują się codziennie. To sprawia, że ta rywalizacja jest tutaj taka ważna. I tak jest już od wielu lat. Myślę, że można to porównać do Derbów Śląska, pomiędzy Ruchem Chorzów a Górnikiem Zabrze. W obu przypadkach mówimy o górniczych regionach i klubach.
W przypadku szans gospodarzy na jakikolwiek sukces, warto przytoczyć słowa Horsta Heldta, dyrektora generalnego Schalke, który mówi, że jedyny argument przemawiający na korzyść Königsblauen to fakt, że nikt na nich nie liczy. To także moim zdaniem jedyna taka przesłanka, choć należy jeszcze zwrócić uwagę na fakt, że Borussia Dortmund akurat te derby rozgrywa pomiędzy bardzo ważnymi meczami z Liverpoolem w Lidze Europy. Gdyby wynik pierwszego spotkania był lepszy, gdyby drużyna Tuchela chociaż wygrała, to myślę, że wtedy nie miałoby to znaczenia w kontekście niedzielnego starcia, bo rewanż na Anfield mógłby być formalnością. A tak zapowiada się na Veltins Arena ciekawe widowisko.
BVB kilka dni przed Ligą Europy musi rozgrywać te prestiżowe Revierderby. Dlatego już teraz wiadomo, że trener prawdopodobnie będzie musiał rotować składem i wpuści na plac gry wielu zawodników, którzy nie grali w czwartek. A rotacje różnie wychodzą. W Dortmundzie, owszem, ten aspekt wygląda dobrze, ale prawdopodobnie nie zagra tzw. “pierwszy garnitur”. Nie wiadomo również jakie będzie nastawieni tych, którzy wystąpią. Gdyby zaś Borussia wyszła w najsilniejszym składzie, nakierowana tylko na tą rywalizację, to Schalke nie miałoby najmniejszych szans.
Rotacje na pewno będą miały duży wpływ na ekipę gości. Już na pierwszy rzut oka widać, że zanikają pewne automatyzmy. Nie znam jeszcze składów, ale podejrzewam, że Matthias Ginter może zastąpić Matsa Hummelsa czy Łukasza Piszczka. Ale to nie będzie wielka różnica w jakości. Co innego w przypadku, gdy na ławce usiądą Henrikh Mkhitaryan czy Pierre-Emerick Aubameyang. Wtedy odczuwalny będzie brak tych ważnych postaci. Z drugiej strony, przetarcie po kontuzji może dostać İlkay Gündoğan, a to jest już bardzo ważny piłkarz. I wtedy Dortmund będzie wyglądał lepiej, niż z Liverpoolem, kiedy tego gracza bardzo brakowało.
Typowany wynik: 2:1 dla Borussii
Real Sociedad – FC Barcelona 
Michał Mitrut (Eleven Sports Network)
Luis Enrique powtarza, że liczy się tylko najbliższy mecz, dlatego w tym momencie jedyne rozgrywki, jakie istnieją w jego głowie, to Primera División. Przy tym napiętym terminarzu i nadchodzącym rewanżu z Atlético trudno sobie wyobrazić grę w najsilniejszym zestawieniu. Wydaje mi się, że z graczy podstawowych zabraknie nie tylko Suáreza. Wystep Munira możemy przyjąć za pewnik, a on już raz wykorzystał swoją szansę na terenie kraju Basków, kiedy napoczął Eibar. To właśnie z rywalem z prowincji Guipúzcoa zmierzy się w tej kolejce Real, podczas gdy Atlético zagra z Espanyolem.
Śmiem twierdzić, ze to jednak Barcelona ma przed sobą najtrudniejsze zadanie, a to oznacza, że sobotniego meczu piłkarzom Lucho nie wolno zlekceważyć. Wyobraźmy sobie powtórkę z poprzedniego sezonu i porażkę Barçy na Anoeta. Przy wygranych Atleti i Realu przewaga Katalończyków wynosiłaby odpowiednio: ledwie 3 i 4 pkt. Barcelona gra zatem w Sociedad o spokój, którego resztki pozostały, mimo porażki w El Clásico. Tym bardziej ze Blaugrana będzie już znała wyniki dwóch rywali w wyścigu o mistrzostwo.
Podopieczni Eusebio Sacristána, opromienieni wygraną nad Sevillą, w czym duża zasługa Krychowiaka, zagrają bez Iñigo Martíneza, gracza z największą liczbą minut spośród piłkarzy z pola. To woda na młyn dla goleadorów Barçy, którzy powinni szybko ustalić wynik, dzięki czemu Enrique będzie mógł zdejmować najważniejszych graczy, by wypoczęli przed rewanżem na Calderon w Champions League.
Stawka odczarowania Anoety jest większa, niż niektórym się wydaje. Od momentu powrotu Sociedad do elity, Duma Katalonii zgarnęła na tym terenie tylko jedno oczko na 15 możliwych ostatnio do zdobycia. Uważam jednak, że tym razem Blaugrana zwycięży i przerwie niekorzystną dla siebie passę. Nie przypuszczam, by Eusebio, który co prawda DNA Barçy zna doskonale, był w stanie zatrzymać Katalończyków.
Typowany wynik: 2:0 dla Barcelony
AC Milan – Juventus FC 
Tomasz Lipiński (nc+)
Dlaczego to właśnie spotkanie na San Siro zapowiada się najbardziej pasjonująco? Bo to jest klasyk, wciąż działa ta magia nazw. Magia wielkiego Milanu nadal przyciąga kibiców. Bo Juventus swoją opinię i swoje notowania ma już wysokie, zwłaszcza po tym, co zrobił w zeszłym sezonie w Lidze Mistrzów. Teraz włoskie kluby bardziej ocenia się przez pryzmat tego co robią w Europie, a nie na krajowym podwórku. Zatem to piąte, zbliżające się mistrzostwo Włoch byłoby dla Juventusu psu na budę, gdyby nie to, co działo się w poprzedniej edycji Champions League, a nawet w tym ostatnim dwumeczu z Bayernem, kiedy Bianconeri w godnym stylu pożegnali się z rozgrywkami. Po Milanie wszyscy oczekują tego, że wkrótce stanie się coś, do czego nas przyzwyczaił kilka, kilkanaście lat temu. Ale to wciąż jest drużyna, która w pojedynczym meczu jest w stanie zagrać jak równy z równym niemal z każdym najlepszym zespołem we Włoszech, a może nawet w Europie.
Czy Milan może czymś zaskoczyć Juve? Myślę, że w tym przypadku o większym zaskoczeniu mowy być nie może. Osobiście byłbym bardzo zdziwiony, gdyby nagle Mario Balotelli strzelił dwa gole i został bohaterem meczu. To byłoby dla mnie wielką sensacją, bo tego piłkarza ja już dawno przestałem cenić i uważam, że to jest rzeczywiście takie kukułcze jajo w Milanie. Ten gość robi w zespole więcej złego, niż dobrego. Zatem jeśli nagle zrobiłby dla swojej drużyny coś pozytywnego, w takim meczu, przeciwko mocnemu przeciwnikowi – jeśli oczywiście w ogóle zagra, a szanse na to są stosunkowo niewielkie – to byłaby to ogromna niespodzianka. Ale myślę, że Mihajlović akurat nie w nim pokłada swoje nadzieje na sukces.
W tym meczu decydowała będzie dyspozycja dnia Milanu, bo jak zagra Juventus mniej więcej wiadomo. A Milan jest w obecnym sezonie nieobliczalny. Spotkanie będzie się odbywało na San Siro, a takie wyzwania gospodarzy też motywują. W pojedynczym meczu, jak już wspomniałem, Milan jest w stanie sprawić niespodziankę. Grają tam nieźli piłkarze, patrząc na kręgosłup zespołu, a nawet szeroką kadrę. To jest drużyna, która na pewno powinna znajdować się wyżej w tabeli, być w innym miejscu, niż aktualnie jest. To akurat nie ulega wątpliwości. A dlaczego jest w mediolańskim klubie tak źle, jak było chociażby rok czy dwa lata temu? Na ten temat można by rozmawiać godzinami.
To nie będzie mecz, w którym Juventus osiągnie jakąś niesamowitą przewagę. To nie będzie całkowita dominacja Juve. Zwycięstwo Bianconerich aż 6:1 na San Siro, jak to miało miejsce w sezonie 1996/97, raczej się nie powtórzy.
Nie wiem, czy to będzie wyrównany mecz, taki oscylujący w okolicach remisu. Czy będzie widowiskowy, spektakularny? Tego też chyba bym się nie spodziewał, bo Juventus ostatnio ma swoje drobne problemy. Paradoksalnie wydaje się, że ta defensywa Juve jest ostatnio troszkę osłabiona poprzez kontuzje Giorgio Chielliniego i szukanie tego optymalnego ustawienia. Jest co prawda młody Rugani, który jest ciekawym kandydatem na bardzo dobrego obrońcę, ale ciągle jest przy nim taki mały znak zapytania – czy on podoła w takim meczu, kiedy dochodzi wielka stawka, ogromny stadion, czy on wtedy da radę? Ostatnio miał też pewne problemy Bonucci, po tym meczu towarzyskim z Niemcami, kiedy nogi mu się rozjechały i to groziło poważniejszą kontuzją (ostatecznie Włoch znalazł się w kadrze meczowej na mecz z Milanem – dod. red.). Trochę zatem ta żelazna defensywa się rozsypała. Ale Juventus to jest ciągle maszyna. Większe lub mniejsze tryby cały czas się zmieniają, a ta maszyna nadal młóci w sposób, powiedziałbym, obliczalny. Bianconeri raczej słabych meczów nie notują. Zdarzają im się mecze przeciętne, ale poniżej pewnego poziomu nie schodzą. Tak było za czasów Antonio Contego, tak jest i za Allegriego.
Milan natomiast gra, w jakimś sensie, o przyszłość Sinišy Mihajlovicia, bo teraz właśnie o tym najwięcej się mówi. Im bliżej końca sezonu, tym więcej pojawia się pytań. Czy z tym trenerem kontynuować współpracę? Czy są widoki na to, żeby obecny Milan nawiązał do tych czasów, o jakich wciąż na San Siro wspominają? Niedawno nawet Silvio Berlusconi organizował spotkania, radził się nawet Arigo Sacchiego, jak to wszystko urządzić na przyszły sezon. Myślę, że dzisiejszy mecz będzie częściową odpowiedzią na te pytania. Jeżeli Milan Mihajlovicia zagra przeciwko Juve spektakularny mecz, pokona mistrza Italii w dobrym stylu czy po prostu zaprezentuje się na tle mocnego rywala bardzo efektownie, to będzie to niewątpliwie duży plus po stronie serbskiego szkoleniowca Rossonerich. To jest trener, który obecnie ma dość przeciętne notowania. Nie wiem, bo to również jest temat na dłuższą dyskusję, czy to jest wina zbyt wygórowanych ambicji Berlusconiego, który już nie może sobie pozwolić na takie transakcje, jak kiedyś, czy bardziej wina Mihajlovicia. Ja bym raczej obstawał przy tej pierwszej wersji. Dlatego najwięcej do wygrania w tym sobotnim starciu na Giuseppe Meazza ma Mihajlović.
Typowany wynik: 2:1 dla Juventusu
Tottenham Hotspur – Manchester United 
Andrzej Twarowski (nc+)
Czy ten mecz będzie najciekawszym wydarzeniem weekendu? Mnie się wydaje, że największym hitem w ligach europejskich to będzie… sobotnia Multiliga, a nie mecze, które odbędą się w pięciu najsilniejszych rozgrywkach na Starym Kontynencie.
Przede wszystkim uważam, że spotkanie na White Hart Lane to jest mecz ‘drużyn przyszłości’, ja bym to w ten sposób określił. I chociażby dlatego warto zobaczyć ten mecz. Manchester United i Tottenham z sezonu na sezon będą coraz silniejsze. Myślę, że drużyna z Old Trafford zacznie odzyskiwać swoją pozycję na europejskim rynku. Teraz zapewne przyjdzie nowy trener i dołoży kilka nazwisk niezbędnych tej drużynie, więc niewykluczone, że w przyszłym sezonie Czerwone Diabły znowu mogą się bić o tytuł. A Tottenham? Jeżeli ktoś kibicuje reprezentacji Anglii, to dziś można powiedzieć, że w drużynie Kogutów gra właściwie połowa podstawowego składu kadry Trzech Lwów. Bo jak spojrzymy na te nazwiska, to są to piłkarze, którzy odgrywają bardzo ważną rolę. A ich może być jeszcze więcej, bo teraz świetny mecz z Niemcami zagrał Danny Rose, a są przecież Kyle Walker, Eric Dier, Dele Alli, Harry Kane – może się okazać, że właśnie tak będzie wyglądała połowa reprezentacji Anglii na zbliżających się Mistrzostwach Europy. Może w końcu uda się też coś osiągnąć Synom Albionu na wielkim turnieju, bo angielscy kibice czekają na sukces od EURO 96. Do tego wszystkiego u przeciwników Spurs też jest przecież kilku zawodników, którzy mogą zaistnieć na europejskim czempionacie.
Zawodnikiem, który przykuwa uwagę w Tottenhamie jest na pewno Harry Kane. Dzisiaj tak naprawdę, jeżeli patrzymy na nazwiska napastników, którzy w niedługiej przyszłości mogą deptać po piętach tym obecnie najlepszym i najskuteczniejszym, którzy ocierają się o liczbę bramek powyżej 40, to ja myślę, że dla Kane’a jest to zadanie jak najbardziej wykonalne. Przede wszystkim to jest piłkarz, który właściwie nie ma słabych punktów. Wystarczy spojrzeć na jego umiejętności, a do tego wszystkiego dochodzi, uważam, wspaniały charakter i regularność, no bo on przecież w poprzednim sezonie też miał ponad 20 bramek w lidze (dokładnie 21 – przyp. red.), lepszy był tylko Sergio Agüero. Najważniejsza jest właśnie regularność. Jak porównamy Kane’a do Edena Hazarda, który był najlepszym piłkarzem ubiegłego sezonu ligi angielskiej, no to jest to rzecz niewyobrażalna, jaki zjazd zaliczył Belg, a Anglik zrobił w tym czasie, moim zdaniem, kolejny krok w kierunku bycia wielkim piłkarzem. Poza tym jest ten Dele Alli, o którym sam Sir Alex Ferguson mówi, że tak zdolnego piłkarza Anglia nie miała od czasów Gascoigne’a. Myślę, że to jest najlepsza rekomendacja.
Można również stwierdzić, że na ławce Kogutów mamy dzisiaj chyba największą wschodzącą menadżerską gwiazdę Premier League, czyli Mauricio Pochettino. Oczywiście najwięcej mówi się o Ranierim, bo Leicester jest liderem, ale o ile w przypadku Lisów może się okazać, że jest to taka drużyna jednego sezonu, o tyle w przypadku Tottenhamu ja jestem przekonany, że oni będą się po prostu cały czas rozwijać. Za kilka lat będą mieli przecież nowy stadion, to im da zupełnie inne możliwości finansowe. Będą mogli pozyskiwać coraz lepszych piłkarzy. Tottenham to jest dzisiaj drużyna, której się po prostu kibicuje dlatego, że tam gra wielu dobrych piłkarzy, którzy tworzą widowisko. Za to się ich ceni.
W przypadku Manchesteru United można powiedzieć, że od odejścia Fergusona ta tendencja jest odwrotna. Wielu spotkań, które rozgrywa MU, nie można zaliczyć do wspaniałych spektaklów. Ale dla mnie United, kiedy oglądam tą drużynę, to jest zespół, w którym mamy dwóch wybitnych piłkarzy. Ale za to są to tacy gracze, którzy wyróżniają się praktycznie z tygodnia na tydzień.
Mnie osobiście Man United swoją grą nie przekonuje. Ja wiem, że sporo mówi o pewnej filozofii futbolu Louis Van Gaal, ale ja nie widzę w tym wszystkim takich elementów, które by Czerwone Diabły wyróżniały od innych zespołów. Raczej widzę aspekty, które mnie niekiedy mogą irytować w grze tego zespołu. Wydaje mi się, że do pewnego momentu chyba ci piłkarze za bardzo byli skrępowani tym przywiązaniem Holendra do taktyki, pewnych takich wypracowanych na treningach schematów. Za mało było w tym wszystkim inwencji, ale z tego co wiem, to piłkarze sami pofatygowali się do Van Gaala i z nim doszli do porozumienia, że jednak potrzeba też troszkę więcej kreatywności Manchesterowi United, takiego wyrażenia swojej osobowości na boisku. Mocne elementy w grze MU? Nie ukrywam, mam z tym kłopot. Mogę to po prostu zawrzeć w poszczególnych nazwiskach, w charakterystyce pojedynczych piłkarzy, natomiast żeby coś tutaj funkcjonowało jako rozwiązanie systemowe, które jest niezwykle powtarzalne – mam problem, żeby takie rzeczy wskazać. Być może trener-analityk by o jakichś elementach wspomniał. Ja, na pierwszy rzut oka, oglądając mecze MU, nie widzę czegoś takiego. Weźmy na przykład Leicester – do perfekcji doprowadzona gra z kontry. To jest coś, co się rzuca w oczy. Do paru innych drużyn pewnie taką cechę charakterystyczną można by jeszcze znaleźć. Ale w United tego nie dostrzegam.
Ta liga jest na tyle wyrównana, że każdy wynik jest tutaj możliwy. Ja uważam, że kiedy Tottenham gra z Manchesterem United, to właściwie żadne rozstrzygnięcie nie będzie niespodzianką. W tym sezonie już różne tak dziwaczne rezultaty padały, że pozbawianie tutaj szans Czerwonych Diabłów, które ciągle jednak są drużyną z czołówki, byłoby nie na miejscu. Wciąż jest na Old Trafford kilku zawodników, którzy sporo znaczą na piłkarskim rynku, ale wydaje mi się, że dzisiaj więcej indywidualności jest w Tottenhamie.
Bo jakbym miał mówić o piłkarzach, którzy pasowaliby do największych europejskich klubów, grających na tym poziomie Ligi Mistrzów – załóżmy Barcelony, Bayernu, Realu czy PSG, no bo to są kadrowo te najmocniejsze ekipy – to ja bym w nich widział Davida de Geę jako bramkarza, który przypuszczam, że poza Bayernem, to w każdym z wspomnianych klubów mógłby być podstawowym golkiperem, no i Anthony’ego Martiala. Ja Francuza od początku, kiedy on się pojawił na Old Trafford, uważałem go za zawodnika, który ma potencjał wręcz zbliżony do Cristiano Ronaldo. Zresztą pamiętam, jak rozpoczynał Portugalczyk, bo akurat tak się złożyło, że transmisje ligi angielskiej w Canal+ są już od dawien dawna, właściwie od początku, kiedy istnieje nasza telewizja, więc można powiedzieć w cudzysłowie, że wprowadzaliśmy Ronaldo do ligi angielskiej. I wcale nie jestem przekonany, czy obecny gwiazdor Realu miał mocniejsze, lepsze wejście do ligi angielskiej. Wydaje mi się, wręcz jestem pewien, że nie. Martial w pierwszym miesiącu pobytu na Wyspach został wybrany najlepszym piłkarzem miesiąca w Premier League. Dla mnie to jest zawodnik fenomenalny. Biorąc pod uwagę wiek i to, że on nie ma jakiegoś wielkiego doświadczenia z gry w wielkim klubie, to uważam, że on pokazuje, że może być naprawdę zawodnikiem, za którego jeszcze Monaco zarobi pieniądze z tytułu tej klauzuli, że jak Martial wygra Złotą Piłkę, to im tam w Księstwie skapnie kolejne parę milionów euro (dokładnie 10 mln € – przyp. red.). Ja uważam, że ktoś mądry tą klauzulę umieścił w kontrakcie z United. Powiem szczerze, że dla samego Martiala można oglądać mecze MU, bo warto popatrzeć na to, jak rozwija się wielki talent, bo jestem przekonany, że on cały czas będzie szedł do przodu.
Przy tym całym narzekaniu, utyskiwaniu na Van Gaala to jednak trzeba wziąć pod uwagę, że on dokonał pewnej pokoleniowej zmiany w Manchesterze United. Nikt wcześniej, od Sir Alexa Fergusona, od tej złotej generacji Scholesa, Neville’ów i Bechama, nie wprowadził tak szerokiej grupy młodych zawodników i czasem te decyzje naprawdę robią wrażenie. Chociażby z tym Rashfordem, o którym się mówiło, że do czasu debiutu nawet nie miał żadnej wzmianki o sobie w Wikipedii, a nagle chłopak zaczął grać i robi to po prostu znakomicie. To jest też, obok Martiala, taki zawodnik, któremu warto się przyglądać. Ale też myślę, że tutaj akurat można parę miłych, a nie cierpkich słów poświęcić holenderskiemu szkoleniowcowi, bo on zawsze z tego słynął, zresztą z młodziutkim Ajaxem sięgał po Ligę Mistrzów. Pomimo upływu lat, pomimo tego, że klub ma praktycznie nieograniczone środki finansowe, on jednak dalej wprowadza młodych piłkarzy i często-gęsto Ci nowi gracze się sprawdzają. To jest dla nich szansa, żeby tak po prostu na dłużej zadomowić się czy w Manchesterze United, czy w angielskiej ekstraklasie.
Typowany wynik: Ja się nie bawię w tego typu rzeczy. Mój typ na to spotkanie to jest po prostu dobry mecz. A kto to wygra, czy jedni, czy drudzy – jest mi obojętne. Mam nadzieję, że obie strony staną na wysokości zadania i nie za bardzo usztywnią się stawką tego spotkania, która niewątpliwie jest bardzo wysoka. Manchester United przecież gra o Ligę Mistrzów, a dla Tottenhamu brak zwycięstwa w tym spotkaniu oznacza właściwie przekreślenie szansy na wyprzedzenie Leicester. Generalnie chciałbym jednego – żeby w tym meczu szybko padł gol. Żeby ten mecz nie wyglądał na takiej zasadzie, że przede wszystkim myślimy o tym, aby nic nie stracić i czekamy na swoją szansę, bo ona prędzej czy później nadejdzie. Podskórnie czuję, że to po prostu będzie dobry mecz, czego sobie i Państwu życzę!