636130232175228224

Gdy Konstantin Vassiljev zalicza gola lub asystę w niemal każdym swoim spotkaniu, a Marcin Robak kolejnymi bramkami wysuwa się na czoło klasyfikacji strzelców, inni gracze, którzy jeszcze rok temu błyszczeli w Ekstraklasie , dziś przeżywają głęboki kryzys. Erik Jendrišek, Kamil Mazek czy Roman Gergel to tylko kilka przykładów zauważalnych regresów formy u piłkarzy ofensywnych w polskiej lidze.

 W sezonie 2015/2016, szczególnie w jego pierwszej fazie, nadspodziewanie dobrze radzili sobie piłkarze Cracovii. Nie tylko regularnie sięgali po trzy punkty w swoich spotkaniach, lecz prezentowali niezwykle efektowny styl gry i aplikowali rywalom wiele bramek. Mimo, że na wiosnę forma podopiecznych Jacka Zielińskiego uległa pogorszeniu, udało im się ostatecznie zająć czwarte miejsce w ligowej tabeli. Z tamtej drużyny na rodzimych boiskach nie ma już Denissa Rakelsa oraz Bartosza Kapustki, jednak cały czas w zespole Pasów występują Erik Jendrišek i Mateusz Cetnarski. Pierwszy, który przeważnie pełnił rok temu rolę typowej „dziewiątki”, wysuniętego napastnika, co przyniosło mu aż trzynaście trafień, już od 23 meczów nie znalazł sposobu na pokonanie bramkarzy kolejnych przeciwników krakowskiego klubu. Pierwszego i jak dotąd ostatniego gola w obecnych rozgrywkach Słowak zdobył w 2. kolejce, 24 lipca, przeciwko Termalice. Polski rozgrywający z kolei także tylko raz umieścił piłkę w siatce w bieżących rozgrywkach i jest cieniem zawodnika z poprzedniego sezonu.


Trudno się dziwić zatem, że Cracovia zamiast walczyć o czołowe lokaty znajduje się tuż nad strefą spadkową.

Jeszcze dłuższą niemoc strzelecką przeżywa aktualnie Kamil Mazek. Były już skrzydłowy Ruchu Chorzów, a obecnie zawodnik Zagłębia Lubin, ostatniego gola w Ekstraklasie zdobył 2 marca ubiegłego roku, w spotkaniu z Cracovią, co sprawia, że minęła już pierwsza rocznica jego ostatniego trafienia w najwyższej klasie rozgrywkowej. Niewiele krócej, ledwie miesiąc, kibice nie oglądali wykonanej przez warszawiaka asysty.


Jego mizerne statystyki w ostatnim czasie nie zniechęciły zimą Miedziowych, by podpisać z nim kontrakt, który miał obowiązywać od lipca, choć po rozwiązaniu dotychczasowej umowy 22-latka z 14-krotnymi mistrzami Polski trafił do Lubina już teraz. Jak na razie zmiana otoczenia nie poprawiła sytuacji sportowej pomocnika, który gra niewiele lub wcale, nie mówiąc o konkretnych zdobyczach bramkowych.

Mimo spadku Górnika Zabrze z Ekstraklasy, indywidualnie sezon 2015/2016 do udanych mógł zaliczyć Roman Gergel. Udało mu się strzelić aż dziesięć bramek, co uczyniło go najlepszym snajperem swojego zespołu, choć niemal połowę z nich, bo aż cztery, zanotował w jednym spotkaniu, przeciwko ówczesnemu liderowi – Piastowi Gliwice.


Dobra forma Słowaka nie uszła uwadze działaczom innych klubów, w tym przede wszystkim Wisły Kraków, która po zakończeniu sezonu najbardziej była zainteresowana pozyskaniem pomocnika.

Tymczasem nową kampanię Gergel rozpoczął jako gracz Górnika i nie zatracił skuteczności również w I lidze, strzelając w sześciu meczach trzy gole, gdzie zaczęto wystawiać go nawet w ataku, a gra 29-latka wzbudziła zainteresowanie selekcjonera reprezentacji Słowacji. Gdy wydawało się, że pomocnik pozostanie na co najmniej kolejne pół roku na Śląsku, w ostatnim dniu okna transferowego przeniósł się do Termaliki, co okazało się ruchem kończącym jego dobrą passę. W barwach Słoników do tej pory nie zanotował ani jednej bramki, mimo rozegrania 21 spotkań w drużynie z Niecieczy.

Żadnego gola w obecnym sezonie nie ma również na koncie Sebastian Mila. Doświadczony pomocnik, który do niedawna był regularnie powoływany przez Adama Nawałkę do reprezentacji Polski, wiele meczów na początku rozgrywek stracił jednak z powodu kontuzji, a także posiada kilku bardzo dobrych rywali na swojej pozycji, którzy prezentują lepszą dyspozycję i otrzymują większe zaufanie trenera Piotra Nowaka. To wszystko sprawiło, że strzelec pamiętnej bramki przeciwko Niemcom, w spotkaniu eliminacyjnym do Euro 2016, zanotował tylko osiem występów w obecnej kampanii, a ostatnią bramkę w Ekstraklasie zdobył ponad rok temu, na początku kwietnia 2016 roku.


Od dłuższego czasu dawnej formy nie potrafi odnaleźć Łukasz Zwoliński. Napastnik ze Szczecina w poprzednich sezonach regularnie zdobywał bramki, oscylując zawsze w okolicach 10 trafień w rozgrywkach, a także niewiele brakowało, aby przeniósł się do tureckiego Bursasporu.


W obecnej kampanii strzelił zaś tylko jednego gola, co miało miejsce we wrześniu, w 8. kolejce. Występ ten, przeciwko Lechowi Poznań, nie mógł jednak zaliczyć do udanych, gdyż oprócz wyprowadzenie swojego zespołu na prowadzenia zmarnował rzut karny, a chwilę później fatalnie dobił swój strzał, gdy bramkarz Kolejorza, Matúš Putnocký, nie miał już praktycznie szans na skuteczną interwencję.

Zwoliński skuteczny był jedynie w meczach rezerw, a jedną z przyczyn jego słabej gry były kontuzje, z którymi od dłuższego czasu się boryka. Zimą został wypożyczony do Śląska Wrocław, jednak także na Dolnym Śląsku nie potrafił jak dotąd znaleźć recepty na pokonanie bramkarzy przeciwników.

Piłkarzem już doświadczonym, choć potrafiącym jeszcze w kampanii 2015/2016 regularnie strzelać i asystować, był Wojciech Kędziora. W dużej mierze przyczynił się do utrzymania Termaliki w Ekstraklasie, w ich debiutanckim sezonie na tym szczeblu, notując 9 goli i tyle samo asyst. Znacznie gorzej 36-letni napastnik radzi sobie w obecnych rozgrywkach, gdy tylko dwukrotnie znalazł drogę do siatki, choć ostatni raz udała mu się ta sztuka na początku października. W rundzie wiosennej na boisku pojawił się także tylko dwa razy i zdążył w tym czasie zmarnować świetną okazję do przełamania złej serii, gdy w starciu z Ruchem Chorzów przestrzelił rzut karny, co przyniosło wówczas Słonikom tylko remis.


Istotny wkład w ubiegłoroczny rewelacyjny start oraz wicemistrzostwo Polski Piasta Gliwice miał Josip Barišić. Wraz z Martin Nešporem okazali się najlepszymi strzelcami czarnego konia rozgrywek, zdobywając po 11 bramek. Obaj także znacznie obniżyli loty w trwającym sezonie, choć obecnie występują już w innych zespołach. Czech trafił do Zagłębia Lubin, gdzie zdołał strzelić tylko gole, zaś Chorwat, po nieudanej rundzie jesiennej, gdy pojawiał się na boisku jedynie na ostatnie minuty spotkań, został zimą wypożyczony do Arki Gdynia. Łącznie, w barwach obu klubów, trafiał do siatki rywali jeszcze rzadziej niż Nešpor, bo tylko dwukrotnie, i także w Trójmieście ma problem z wywalczeniem sobie miejsca w składzie.

Jak pokazują wymienione przykłady, utrzymanie przyzwoitej dyspozycji przez dwa sezony z rzędu w Ekstraklasie nie jest prostym zadaniem i dla wielu zawodników, którzy nie zdecydują się w tym czasie na wyjazd do innej ligi, kolejne rozgrywki przynoszą znaczący spadek prezentowanej formy. Czasami przyczyną są kontuzje, lecz niekiedy istotną rolę odgrywają także problemy mentalne. W przypadkach większości opisanych zawirowań wśród zawodników, istnieje niewiele przesłanek, które mogą dawać nadzieję, że sytuacja ulegnie zmianie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *