7c2449b1a0a1f2e5feb909cc3ec73b508469e8853ee9dd01f60a7cd5cda17b9d (1)

Po blisko ośmiu miesiącach “Twierdza Wrocław” została zdobyta. Passę dziesięciu kolejnych meczów ligowych bez porażki przed własną publicznością, jaką do niedzieli mogli poszczycić się piłkarze WKS-u, przerwała Legia Warszawa. Podopieczni Aleksandara Vukovicia wypunktowali będących ostatnio w dobrej formie gospodarzy i odnieśli efektowny triumf 3:0. Po zakończonym hicie PKO BP Ekstraklasy porozmawialiśmy z jednym z bohaterów spotkania – strzelcem bramki José Kanté. Gwinejczyk nie krył radości ze zwycięstwa, podkreślając jednocześnie, że mecz przeciwko Śląskowi należał do najtrudniejszych w tym sezonie.

Zwyciężyliście 3:0 z grającym ostatnio bardzo skutecznie Śląskiem Wrocław. Czy to był najlepszy wyjazdowy mecz Legii Warszawa w tym sezonie?

Do każdego spotkania podchodzimy z takim samym nastawieniem. Dzisiaj rzeczywiście przeciwnicy dali z siebie wszystko. Mogliśmy przegrywać po rzucie karnym, ale Radek Majecki znakomicie obronił strzał Roberta Picha. Później szybko udało nam się strzelić pierwszego gola i myślę, że to było kluczowe. Pierwsza połowa była dla nas rzeczywiście bardzo trudna – chcieliśmy utrzymać dobry wynik i uspokoić grę. W drugiej części gry mieliśmy natomiast więcej dogodnych szans i w pełni kontrolowaliśmy przebieg meczu. Udało się strzelić dwie bramki i przypieczętować zwycięstwo – to ważny krok.

Mimo wysokiej wygranej trudno nie docenić postawy Waszego bramkarza. Majecki, poza obronionym rzutem karnym, był jednym z najlepszych zawodników na boisku.

Zgadza się. Na pewno Radek rozegrał przeciwko Śląskowi bardzo dobry mecz. Obronił kilka strzałów, był pewny i wprowadzał spokój do naszej gry. Przede wszystkim wygrała jednak drużyna. Stanowiliśmy kolektyw i dlatego to wszystko fajnie wyglądało. Każdy dołożył coś od siebie do niedzielnego zwycięstwa i cieszymy się, że trzy punkty wracają razem z nami do Warszawy.


Przyjechaliście do jaskini lwa. Śląsk w ostatnich pięciu meczach ligowych za każdym razem triumfował. Czuliście przez to dodatkową presję?

Na pewno chcieliśmy zdobyć komplet punktów. Kiedy grasz mecz, nie myślisz o tym, kto od jak długiego czasu jest niepokonany.  Wychodzimy na boisko z takim samym nastawieniem – nieważne czy gramy u siebie w Warszawie, czy na wyjeździe. To ważne, że potrafiliśmy pokonać przeciwnika, który znajdował się ostatnio w dobrej formie. Chcieliśmy po raz kolejny pokazać, że jesteśmy silną drużyną i trzeba się z nami liczyć.

Warto odnotować, że to dopiero trzecie zwycięstwo Legii w tym sezonie przeciwko zespołowi z górnej połowy tabeli. Czy to symboliczny początek poprawy niekorzystnej statystyki?

Rzeczywiście, do tej pory nie wiodło nam się z ligową czołówką tak, jak zakładaliśmy, ale… to bez znaczenia. Ważne są trzy punkty i dobry mecz, który rozegraliśmy na stadionie we Wrocławiu. Gra zaczyna wreszcie wyglądać tak, jak tego oczekujemy. Wszyscy wiedzą, jak to powinno funkcjonować i dlatego osiągamy korzystne wyniki. Porażka w Szczecinie była wypadkiem przy pracy, co udowodniliśmy w ostatnich dwóch kolejkach, gdy wygraliśmy dwa razy, nie tracąc przy tym ani jednej bramki. Jesteśmy bardzo zadowoleni z naszych ostatnich rezultatów. W tych meczach, których nie udało nam się wygrać, nieraz brakowało trochę szczęścia, a czasem po prostu przeciwnik wyglądał lepiej. To jest futbol. Teraz skupiamy się na dwóch pozostałych spotkaniach, by udanie zakończyć 2019 rok. Wywozimy ze stolicy Dolnego Śląska zwycięstwo i to jest najważniejsze!


Rozmawiał: Filip Macuda

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *