Krajobraz, który w ostatnich dniach roztacza się nad Łazienkowską przypomina ciężkie działania zbrojne, z których prawdopodobnie niewielu wyjdzie bez szwanku. Legia Warszawa po wysokiej porażce z Lechem Poznań w 11. kolejce Ekstraklasy, bez wiary, umiejętności, jakiejkolwiek koncepcji gry i zaangażowania, krótko mówiąc “na stojąco”, po powrocie do stolicy dostała kolejny łomot – tym razem od własnych kibiców.
Na klubowym parkingu, tuż po przyjeździe z Poznania, na wysiadających z autokaru piłkarzy czekała grupa ok. 50-70 chuliganów, którzy pobili niemal cały zespół Wojskowych. A z boku wszystkiemu przyglądał się trener mistrza Polski, Romeo Jozak…
Piłkarze Legii pobici po meczu z Lechem. Miejsce: parking na Łazienkowskiej.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) October 2, 2017
Chorwacki szkoleniowiec jako jedyny został oszczędzony w bandyckim wybryku mającym miejsce w nocy z 1 na 2 października. Wielu graczy Legii tuż po tym incydencie miało zakomunikować, że zastanawia się nad rozwiązaniem kontraktu z winy klubu, który nie zapewnił swoim pracownikom właściwej ochrony.
No to już jest kompletna drwina: Legia wpuściła grupę osób "zgodnie z przyjętą praktyką po meczach wyjazdowych".
— Michał Kołodziejczyk (@Michal_Kolo) October 2, 2017
Atmosfera w warszawskich gabinetach gęstnieje z godziny na godzinę. Oliwy do ognia dolał również sam Jozak, który tuż po odniesionej w bardzo słabym stylu porażce z Kolejorzem przed kamerami Canal+ tłumaczył się z niekorzystnego rezultatu w bardzo mocnych słowach:
“Czuję się zdradzony przez własnych piłkarzy. Muszę się zastanowić, co zrobić. Zimą będzie czas, żeby podjąć jakieś działania. Nie znajduję absolutnie niczego dobrego w tej porażce. Dziś jest mi wstyd nazywać siebie trenerem po takim meczu. Nie jestem osobą, która w życiu łatwo się poddaje i nie zamierzam tego robić. Musimy przeanalizować, na jakim poziomie jesteśmy. To jest gra dla mężczyzn, a nie dla dziewczynek. Oczywiście one też grają w piłkę nożną, dlatego przepraszam dziewczyny, ale wszyscy wiedzą, co mam na myśli. Uważam, że akurat wiele kobiecych zespołów pokazałoby przede wszystkim większe zaangażowanie”
Słuchając wymownej wypowiedzi niespełna 45-letniego Chorwata nie sposób oprzeć się wrażeniu, że w ten sposób trener Legii chciał zrzucić odpowiedzialność za niekorzystny wynik na zawodników, wszak sam nie ma sobie nic do zarzucenia. Owszem, to piłkarze grali na boisku i kompletnie nie realizowali założeń taktycznych, które szkoleniowiec z Bałkanów przedstawił im przed meczem, jednak winę za druzgocąca klęskę w Poznaniu ponoszą w równym stopniu nie tylko sami gracze, ale również Jozak, który przygotowywał ekipę obrońców tytułu do “Polskiego Klasyku”. Szokujące publiczne wystąpienie nowego opiekuna Wojskowych z pewnością nie ułatwia zadania i ani trochę nie pomaga stołecznemu zespołowi w powrocie do formy oraz gry na wysokim poziomie, a wręcz przeciwnie – może zaszkodzić całej drużynie, która skądinąd od kilku tygodni prezentuje się dramatycznie słabo…
Jozak w parę godzin porównał drużynę do dziewczynek (i pewnie ją stracił) oraz patrzył, jak biją mu piłkarzy (i znów ich stracił). LIDER
— Przemysław Michalak (@PrzemysawMicha2) October 2, 2017
Wylewanie swoich żali w asyście mediów ani trochę nie przystoi trenerowi, wszak wewnętrzne problemy zespołu powinny pozostać wyłącznie w obrębie szatni. Stało się jednak inaczej – odważną wypowiedzią Chorwat strzelił sobie w stopę, a jego słowa mogą doprowadzić do otwartego konfliktu między sztabem szkoleniowym a piłkarzami. Niemający kompletnie żadnego doświadczenia w prowadzeniu drużyn seniorskich Jozak swoim mocnym i nie do końca przemyślanym manifestem zdaje się potwierdzać, że nie tylko poza murawą, ale również na boisku kompletnie nie radzi sobie z zarządzaniem ekipą z Warszawy. Szwankuje sposób i organizacja gry Legii, ale także styl konstruowania akcji przez aktualnego wciąż mistrza Polski pozostawia, delikatnie mówiąc, wiele do życzenia.
— ABG (@przemo8787) October 3, 2017
Niemal dwutygodniowa przerwa w rozgrywkach ligowych to idealny czas, aby Romeo Jozak wraz ze wszystkimi swoimi współpracownikami ściągniętymi z Zagrzebia oczyścił atmosferę w legijnej szatni, odbudował morale zespołu, a przede wszystkim znalazł skuteczną receptę na wyjście z kryzysu. Poprawa gry m.in. w takich aspektach, jak taktyka, nastawienie mentalne czy też przygotowanie fizyczne są niezbędne do tego, aby Kucharczyk i spółka wrócili na właściwe tory, bowiem ostatnie dramatyczne występy całej drużyny i aż 6 punktów straty do lidera z Zabrza w połączeniu z bandyckim zajściem na klubowym parkingu są wystarczającym sygnałem ostrzegawczym, że Łazienkowska 3 to w tej chwili jeden wielki teren wojenny, w którym narasta napięcie i rodzą się coraz to nowsze konflikty…
Nasz klub nie jest miejscem dla dezerterów – mówi w wywiadzie Ivan Kepcija na temat zawodników, którzy rzekomo chcą rozwiązać kontrakty z Legią.
— LegiaCWKS.pl (@LegiaCWKSpl) October 3, 2017