Legia Warszawa odważnie pnie się w górę tabeli Ekstraklasy. Wojskowi znów grają na miarę swojego sportowego i finansowego potencjału, a nawet hurtowo wbijają gole europejskim potęgom. W pełni uzasadnione gratulacje za błyskawiczną odmianę oblicza stołecznego zespołu zbiera trener Jacek Magiera, ale nie należy zapominać o „ojcu chrzestnym” dobrych wyników mistrza Polski. Vadis Odjidja-Ofoe po zrzuceniu wakacyjnej „oponki” przybrał postać piłkarskiego gladiatora, który rządzi i dzieli w drużynie z Łazienkowskiej.

W wieku osiemnastu lat Belg uchodził za jeden z największych talentów tamtejszego futbolu. Frank de Leyn specjalizujący się w odkrywaniu piłkarskich perełek przyznał, że Vadis był najzdolniejszym piłkarzem, jakiego miał okazję obserwować. To ogromne wyróżnienie nabierze jeszcze większej wartości, gdy zaznaczymy, że Odjidja-Ofoe rywalizował o to zaszczytne miano choćby z Kevinem de Bruyne’m, obecną gwiazdą Manchesteru City.

“Pracowałem tu 18 lat i uważam, że to najlepszy zawodnik, jaki do mnie trafił, razem z De Bruyne’m i Noahem, synem Fadigi”Frank de Leyn

Belg podzielił jednak los niezliczonej masy piłkarskich talentów i nie potrafił przekuć swojego ogromnego potencjału na boiskowe poczynania. Po transferze z Anderlechtu do niemieckiego Hamburgera SV pomocnik zupełnie zatracił rezon i zachłysnął się niebotyczną podwyżką pensji. Gdy skruszony wracał do Brukseli po drugą szansę, stołeczny klub zatrzasnął mu drzwi przed nosem. Umiejętności pozwoliły jednak przekonać do siebie działaczy Club Brugge, gdzie Vadis osiągnął znakomitą formę i trafił do reprezentacji. Z narodowej drużyny Czerwonych Diabłów do wielkiego futbolu dzielił go już tylko jeden mały krok…

Wydaje się jednak, że Odjidja-Ofoe mógł wówczas postawić swoją stopę w lepszym miejscu niż na Carrow Road. Owszem, upragiony transfer do Premier League stał się faktem, a w drużynie Norwich City miał większą szansę na regularną grę niż choćby w Evertonie, który również przejawiał zainteresowanie Belgiem. Klubowi ze wschodniej Anglii daleko było jednak do miana stabilnego. Zarówno Neil Adams, jak i Alex Neil byli poddawani ogromnej presji, aby najpierw awansować do najwyższej klasy rozgrywkowej, a następnie utrzymać w niej mocno przeciętny personalnie zespół. Na wdrażanie nowych zawodników w realia angielskiej piłki nie wystarczyło już ani czasu, ani chęci. Odjidja-Ofoe został więc odstawiony na boczny tor, z którego ściągnęła go dopiero warszawska Legia.

“Legia to duży klub, który od lat gra w fazie grupowej europejskich pucharów. Propozycja wydała mi się atrakcyjna, dlatego przyjechałem do Warszawy, obejrzałem mecz z Trenčinem i… zostałem. Zobaczyłem stadion, kibiców, poznałem strukturę klubu – nie znalazłem słabych punktów. W poprzednim sezonie nie grałem zbyt wiele w Norwich. Trener mi nie ufał, wybierał innych. W obecnych rozgrywkach moja sytuacja wcale nie byłaby lepsza. Od menedżera usłyszałem, że nie będę podstawowym wyborem, więc przeniosłem się do klubu, w którym będę grał co tydzień”Vadis Odjidja-Ofoe

Jak się okazało, Belg trafnie ocenił swoje szanse w zespole mistrza Polski. Vadis gra w Legii niezwykle regularnie, jednak kibice Wojskowych początkowo nie mogli uwierzyć, że właśnie tak wygląda najgłośniejszy transfer ich klubu przed startem upragnionej Champions League. Odjidja-Ofoe poruszał się bowiem po boisku w ślamazarnym tempie, nie podejmował ryzyka i zwalniał grę stołecznego zespołu. Widoczna nadwaga nie pozwalała mu choćby doczłapać do końcowego gwizdka. 27-latek zdawał się być kolejną koszmarną pomyłką autorstwa Besnika Hasiego. Dziś wiemy jednak, że jest jedynym pozytywem, jaki pozostawił po sobie albański szkoleniowiec.


Jednak dopiero Jacek Magiera wykonał ruch, który pozwolił w końcu zabłysnąć pomocnikowi w ekipie z Łazienkowskiej. W drugiej części spotkania ze Sportingiem Lizbona w Lidze Mistrzów nowy opiekun Legii postanowił przesunąć Odjidję wyżej, aby stworzyć swojemu zespołowi szansę na utrzymanie piłki na połowie rywala. Pomysł ten okazał się strzałem w dziesiątkę. Dzięki silnemu i znakomicie wyszkolonemu technicznie Belgowi Warszawianie byli w stanie przez dłuższy czas wizytować pole karne gospodarzy.


Od tego momentu przygoda Vadisa z Legią przypomina podróż Pendolino. Wychowanek Gentu w pełni zapanował nad środkiem pola Wojskowych, usuwając w cień dołujących formą Thibaulta Moulina oraz Tomasza Jodłowca. Boiskowa inteligencja, doświadczenie oraz większy dar do futbolu od innych Legionistów pozwalają Belgowi błyszczeć w niemal każdym spotkaniu. Mistrzowie Polski z Odjidją-Ofoe w składzie grają szybciej, kreatywniej, bardziej widowiskowo, mówiąc krótko: o kilka klas lepiej niż miało to miejsce na początku sezonu.

“Zawsze jest ciężko, gdy przychodzisz do nowego zespołu. Ten także mierzył się ze swoimi problemami, dużo się wokół niego działo. Aklimatyzacja i zaznajomienie się z innymi zawodnikami zajęły mi trochę czasu. Musiałem poznać ludzi wokół, miasto, zobaczyć, jak zachowują się kibice”Vadis Odjidja-Ofoe

Różnicę, którą stwarza Vadis, najlepiej widać w Champions League na tle zdecydowanie bardziej wymagających rywali. Pomijając premierowe, kompromitujące starcie z Borussią, w którym Belgowi znacznie bliżej było do omdlenia aniżeli przejęcia inicjatywy na boisku, w kolejnych spotkaniach 27-latek był już czołową postacią swojej drużyny. Odjidja-Ofoe notował zdecydowanie największą liczbę podań spośród wszystkich graczy Legii, obok Moulina posyłał także najwięcej długich piłek i kluczowych dograń. Do tego dołożył asystę i cudowną bramkę w meczu z Realem Madryt.

Nie ulega wątpliwości, że Vadis w odpowiedniej kondycji jest właśnie tym piłkarzem, którego potrzebowali Wojskowi od samego startu sezonu – odważnym, świetnie wyszkolonym technicznie i zdolnym do niekonwencjonalnych zagrań.

Jaka przyszłość przed 27-latkiem? Jak sam przyznaje, celowo nie podpisywał zaledwie rocznej umowy, aby uniknąć pomówień o traktowanie Legii jako przystanku w karierze. Trudno jednak uwierzyć, aby Odjida nie rozglądał się już teraz za lepszym klubem. Ani wiek, ani umiejętności, ani rzekomy brak doświadczenia nie powinny stanąć mu na drodze do kolejnego kasowego transferu. Co więcej, jeśli Legii udałoby się ograć Sporting i wskoczyć do 1/16 finału Ligi Europy, ciemnoskóry pomocnik powinien jeszcze skuteczniej wypromować się na salonach, co dodatkowo utrudni oczywiście mistrzom Polski zatrzymanie go w drużynie.


Co zatem w takiej sytuacji powinni zrobić działacze i trenerzy Legii? Natychmiast sfinansować obecnym piłkarzom korepetycje u Vadisa. Coś nam bowiem mówi, że długo nie będziemy mieć szansy obserwowania tak kompletnego zawodnika na ekstraklasowych arenach…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *