4

Po nieudanym wyjazdowym meczu z Zagłębiem Lubin krakowska Wisła wróciła w ten weekend na stadion przy Reymonta 22. Na własnym terenie Biała Gwiazda w ostatnim czasie notowała doskonałe wyniki, toteż spodziewano się, że pogrążonej w kryzysie Lechii Gdańsk będzie w sobotnim starciu bardzo ciężko o jakąkolwiek zdobycz punktową. Mecz rozpoczął się zgodnie z oczekiwaniami, od bramki dla gospodarzy, jednak za sprawą niezwykłej urody trafienia Biało-Zielonym udało się wyrównać i ostatecznie wywieźć ze stolicy Małopolski bardzo cenny punkt. Co po zakończeniu rywalizacji miał do powiedzenia Maciej Sadlok, kapitan Wisły w tym spotkaniu?

Pierwsza połowa spotkania ułożyła się dla Was bardzo dobrze. Później nastąpił brak koncentracji?

Uważam, że to było dobre spotkanie w naszym wykonaniu. Graliśmy przede wszystkim o zwycięstwo. Ten plan jednak nie został zrealizowany i czujemy duży niedosyt, bo to my byliśmy stroną dominującą i to nam należało się zwycięstwo. Na gorąco ciężko szukać przyczyn porażki. Na pewno będzie analiza i meczu, i tej straconej bramki.

Czy nie za bardzo szanowaliście ten uzyskany w pierwszej połowie wynik 1:0, przez co potem nie szukaliście kolejnych okazji do strzelenia gola?

To na pewno jest jedna z przyczyn. Początkowo były inne założenia na ten mecz. Długo dobrze to wyglądało, ale… będzie nad czym pracować w przerwie na reprezentacje. W głowach pojawiła się, nie wiedzieć czemu, bojaźń. Może też właśnie chęć dowiezienia wyniku… A to się często źle kończy.


Czy po wysokiej porażce w Lubinie sobotni remis choć trochę cieszy? A może jest zawód, bo była szansa wrócić na fotel lidera?

Oczywiście wszyscy chcieliśmy znów być na czele Ekstraklasy, ale nie powinniśmy traktować tego punktu w kategoriach zawodu. Lechia, owszem, przechodzi teraz kryzys, ale jest to dobry zespół z klasowymi zawodnikami i ten remis również musimy uszanować. A to, że niewiele zabrakło do zwycięstwa, to inna kwestia. Dlatego właśnie jest nad czym pracować.

Zostaliście dziś zranieni własną bronią – kontra w drugiej połowie po stałym fragmencie gry. Zazwyczaj to Wy dobijaliście rywali kontratakami w końcówce.

To jest na pewno drażniące, bo to my powinniśmy taką akcję przeprowadzić. Ciężko to oceniać, bo w pewnym momencie sytuacja była już opanowana – nie można powiedzieć, żeby to była jakaś klasyczna kontra. Ale seria błędów spowodowała utratę bramki.

Występ z opaską kapitana Wisły to dla Ciebie szczególne przeżycie ?

W Krakowie jeszcze nigdy nie grałem jako kapitan, także to pewno szczególny mecz dla mnie, ale na boisku o tym nie myślałem.


To Twój kolejny dobry występ pod kątem indywidualnych statystyk. Asysta przy trafieniu Carlitosa była zamierzona, czy był to jednak strzał?

Myślę, że przede wszystkim trzeba pochwalić to, jak cała ta akcja została przeprowadzona. A z mojej strony było to normalne wstrzelenie piłki po ziemi w pole karne – tak często padają gole. Na pewno cieszę się, że mogłem znów mieć udział przy bramce.

Z jednej strony jest dobra forma, a z drugiej brak powołania. Czy selekcjoner kontaktował się z Tobą przed ogłoszeniem kadry?

Tak, dostałem telefon dzień przed ogłoszeniem listy powołanych. Chwilę porozmawialiśmy i trener Nawałka poinformował mnie, że na to zgrupowanie jeszcze nie otrzymam zaproszenia.


Pojawiło się wtedy rozdrażnienie, że pomimo dobrej gry tego powołania jednak nie będzie?

Może nie rozdrażnienie, ale na pewno chcę pokazać, że selekcjoner może na mnie liczyć. Najwyraźniej mam nad czym pracować – skoro nie ma powołania, to znaczy, że coś jest jeszcze do poprawy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *