fff

Rzadko się zdarza, aby menedżerowie tak usilnie zabiegali o włącznie do swojego sztabu szkoleniowego wciąż aktywnego piłkarza i to w dodatku znajdującego się w wieku uprawniającym go jeszcze do występów na wysokim poziomie. Jednak perspektywa pracy szkoleniowej u boku jednego z najlepszych specjalistów w swoim fachu każe poważnie zastanowić się nad wyborem dalszej drogi zawodowej. Przed takim właśnie dylematem stoi pomocnik Arsenalu Mikel Arteta.

Defensywny pomocnik Kanonierów, który niecały miesiąc temu skończył 34 lata (a więc jest w wieku grającego swój życiowy sezon Zlatana Ibrahimovicia), poważnie rozważa zawieszenie butów na kołku po zakończeniu bieżącej kampanii Premier League. Patrząc na ostatnie wyniki The Gunners oraz coraz częstsze kontuzje trapiące Hiszpana, nie ma się w sumie czemu dziwić. Ale kiedy weźmiemy pod uwagę niezwykły profesjonalizm Baska z San Sebastian, jego nienaganny sposób odżywiania, rodzinny tryb życia i brak nałogów, to decyzja o zakończeniu kariery piłkarskiej w takim wieku może nieco zaskakiwać. Jak się jednak okazuje, przed Artetą rysuje się niezwykle atrakcyjna perspektywa. Rezygnacja z biegania w krótkich spodenkach po zielonej murawie nie oznaczałaby w jego przypadku rozbratu z futbolem. A wszystko ma związek z osobą jednego z najlepszych, jeśli nie najwybitniejszego aktualnie trenera na świecie, Josepa Guardioli.

Obaj panowie doskonale znają się prywatnie, można by rzec nawet, że są przyjaciółmi. Początek ich znajomości przypada jeszcze na czasy katalońskie. Pod koniec ubiegłego wieku Guardiola był jednym z filarów zespołu, który dominował na krajowym podwórku, dorzucając „przy okazji” dwa Puchary Europy, podczas gry nastoletni wówczas Mikel stawiał pierwsze kroki w dorosłym futbolu w rezerwach Dumy Katalonii. Mimo jakże różnych piłkarskich dróg, jakie wybrali hiszpańscy pomocnicy (Arteta trafił na Wyspy do Glasgow Rangers, Guardiola wybrał Półwysep Apeniński i Brescię), ich relacje wciąż pozostawały bliskie.

Kiedy na początku lutego oficjalnie ogłoszono, że nowym menedżerem Manchesteru City zostanie obecny opiekun Bayernu Monachium, sam zainteresowany powiedział, że „od teraz będę pracował dla dwóch klubów jednocześnie. Muszę myśleć o tym, co jest teraz, jak również o tym, co będzie za pół roku”. Oczywiście słowa te wywołały ogromne kontrowersje w klubie, którego dumnym hasłem przewodnim jest „Mia san mia” (w wolnym tłumaczeniu: „Jesteśmy kim jesteśmy” albo po prostu „My to my”). Guardiola nie ukrywał nawet, że już wtedy zaczął zastanawiać się nad kompletowaniem swojego nowego staffu menedżerskiego. I jedną z pierwszych jego myśli było przysposobienie do zawodu swojego młodszego hiszpańskiego kompana. Arteta, który, co ciekawe, doskonale zna się również z długoletnim współpracownikiem Pepa do spraw przygotowania fizycznego, Lorenzo Buenaventurą, pod koniec lutego odwiedził w stolicy Bawarii swoich przyjaciół, wizytując przy okazji kompleks treningowy Bayernu przy Säbener Strasse. Można więc powiedzieć, że był to pierwszy w życiu trenerski staż piłkarza Arsenalu. Prawdopodobnie wtedy także zrodziła się w głowie Baska myśl o porzuceniu roli zawodnika kosztem pracy szkoleniowej.


W czasach, gdy kluby Premier League coraz odważniej włączają do sztabów szkoleniowych aktywnych jeszcze graczy, nierzadko przed czterdziestką (przykłady Ryana Giggsa czy Phila Neville’a), akurat byli piłkarze Arsenalu najczęściej lądują w studiu telewizyjnym w roli ekspertów (Keown, Henry, Adams, Wright – długo by wymieniać). I to przeważnie ekspertów krytycznie nastawionych do gry ich byłego zespołu i polityki kadrowej francuskiego menedżera. Artecie raczej to nie grozi. Jego niezwykłe predyspozycje trenerskie zauważył nawet sam Arsène Wenger.

“Mikel ma ogromny wpływ na zespół, nawet kiedy nie gra. Jest niezwykle sumienny – codziennie na 2 godziny przed treningiem przygotowuje swoje ciało do wysiłku. Jego profesjonalne podejście do zawodu i doświadczenie sprawiają, że widzę jego przyszłość w coachingu. Byłoby wspaniale, gdyby ktoś taki, jak Arteta, został trenerem i przekazywał kolejnym pokoleniom naszą filozofię i styl gry”

Francuz wolałby jednak, aby jego podopieczny przeszedł najpierw przez juniorskie szczeble wtajemniczenia trenerskiego.

“Arteta powinien przejść przez system młodzieżowy, ale to nie jest oczywiście warunek konieczny. Na ten moment nie ma jednak potrzeby włączania nikogo nowego do sztabu szkoleniowego, ale w przyszłości nie wykluczam takiej możliwości, aby Mikel stał się częścią naszego staffu. Wiek moich współpracowników jest odpowiednio wysoki, a ja jestem z nich bardzo zadowolony. Wszyscy są wysokiej klasy fachowcami”

mówił w grudniu ubiegłego roku Wenger

Hiszpan mógłby wzmocnić, a dodatkowo odmłodzić nieco sztab szkoleniowy The Gunners, którego średnia wieku oscyluje w granicach 60. Problem w tym, że chętnych na jego usługi jest znacznie więcej.

Poza Guardiolą, który już przed kilkoma tygodniami zaproponował 34-latkowi funkcję jednego ze swoich asystentów w Manchesterze City, wśród swoich współpracowników chętnie widziałby Hiszpana także Mauricio Pochettino, trener rewelacyjnie spisującego się w tym sezonie Tottenhamu. Jest to o tyle zaskakująca oferta, że kibice obu zespołów, mówiąc eufemistycznie, nie pałają do siebie nadmierną sympatią, a ostatni przypadek bezpośredniej zmiany barw klubowych z czerwono-białych na biało-granatowe miał miejsce w 2010 roku. Na ten brawurowy krok zdecydował się wówczas środkowy obrońca Arsenalu, William Gallas, były kapitan Kanonierów. Jakie miało to dla niego konsekwencje, chyba nie trzeba sympatykom Premier League przypominać.

Pikanterii całej historii dodaje fakt, iż Arteta jest przecież… wciąż aktualnym kapitanem drużyny z The Emirates (pod jego nieobecność obowiązki te piastował Per Mertesacker – przyp. red.).



Bask z San Sebastian doskonale zna się z menedżerem Kogutów jeszcze z czasów gry w Paris Saint-Germain. Obaj panowie bardzo dobrze wspominają tamten okres współpracy i nie szczędzą sobie komplementów.

„To mój piłkarski ojciec”

Mikel Arteta


„Kocham go, a on kocha mnie. Doskonale znacie naszą wspólną historię – on, w wieku 17 lat, wchodził do pierwszego zespołu, którego kapitanem byłem ja. Od tego czasu mamy ze sobą bardzo dobry kontakt”

Mauricio Pochettino

Żródło: The Sun
Żródło: The Sun

Drzwi do trenerskiej kariery stoją przed Artetą otworem, ale decyzja, co do dalszej drogi zawodowej, nie będzie należała do łatwych. Po wygaśnięciu kontraktu z końcem obecnych rozgrywek Mikel będzie musiał prawdopodobnie wybierać pomiędzy klubem, w którym spędził ostatnie pięć lat swojej kariery a zespołami prowadzonymi przez swoich starszych kolegów, a więc Tottenhamem Pochettino (być może nawet nowym mistrzem Anglii) oraz Manchesterem City Guardioli (aktualnym wciąż wicemistrzem kraju, półfinalistą – a może coś więcej – Ligi Mistrzów, finansowym hegemonem z ambicjami zdominowania angielskiego futbolu na najbliższe lata). Wydaje się, że najbliżej wychowanemu w La Masii zawodnikowi do tej ostatniej opcji. Wiadomo bowiem, że wybitny kataloński taktyk zabierze ze sobą z Monachium do Manchesteru swoich najbliższych współpracowników – Domeneca Torrenta, Carlesa Plancharta oraz Manuela Estiarte, a więc rodaków Artety.

Gdyby pomocnik Arsenalu zdecydował się na przeprowadzkę do położonego o ponad 250 km na północny-zachód od stolicy Anglii Manchesteru, podążyłby drogą innego byłego piłkarza Kanonierów, Patricka Vieiry. Francuz, który był częścią słynnego zespołu “The Invincibles” (niepokonanego w rozgrywkach Premier League w sezonie 2003/04 – przyp. red.), w latach 2011-2015 pełnił rolę koordynatora grup młodzieżowych oraz trenera rezerw The Citizens. W klubie z Etihad Stadium Arteta czułby się jak w domu, bowiem powiększyłby i tak pokaźną już hiszpańską kolonię, do której należy zaliczyć oprócz piłkarzy, Davida Silvy i Jesusa Navasa, także członków zarządu City – dyrektorów: wykonawczego – Ferrana Soriano, technicznego – Rodolfo Borrella oraz sportowego – Txikiego Begiristaina.

Arteta nie zadebiutował jeszcze w reprezentacji Hiszpanii i prawdopodobnie jedno z jego największych marzeń już się nie spełni. Nie zdobył także z zespołem z północnego Londynu mistrzostwa Anglii ani Pucharu Europy. Ale akurat te dwa ostatnie cele być może uda mu się zrealizować szybciej, niż przypuszczał. Tyle, że już w roli asystenta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *