W ostatnim dniu letiego okienka transferowego bohaterami głośnych transferów stali się niezwykle utalentowani Jakub Moder i Michał Karbownik. Młodzi zawodnicy przenieśli się z Lecha Poznań i Legii Warszawa do Brighton & Hove Albion, występującego w Premier League. Na Falmer Stadium czeka ich teraz niezwykle trudne zadane, wszak już niejeden młody zawodnik z Ekstraklasy wyjeżdżał do solidnego klubu, by udowodnić tam swoją wartość, a chwilę później pokornie wracał do ojczyzny. Oto zestawienie pięciu polskich piłkarzy, których kariera nie potoczyła się optymalnie po opuszczeniu rodzimej ligi.
1. Rafał Wolski (Wisła Płock / wcześniej ACF Fiorentina)
Ofensywny pomocnik po bardzo dobrym sezonie w barwach Legii Warszawa otrzymał mnóstwo ofert, a liczni eksperci twierdzili, że Ekstraklasa jest już zbyt ciasna dla młodzieżowego reprezentanta Polski. Ostatecznie Wolski przeniósł się, podobnie jak później Żurkowski, do Fiorentiny za 2,7 mln €, co okazało się kompletnie nietrafionym ruchem. W stolicy Toskanii wychowanek Wojskowych miał ogromne problemy z aklimatyzacją i regularną grą. Dość powiedzieć, że przez cały pobyt we Włoszech udało mu się rozegrać zaledwie 16 spotkań, w których zdobył jedną bramkę i zanotował dwie asysty.
Sztab szkoleniowy Violi starał się jednak zapewnić Wolskiemu regularne występy wysyłając go na wypożyczenia do Serie B (FC Bari) czy Jupiler Pro League (KV Mechelen), jednak nawet tam nie pokazał się z dobrej strony. We Florencji stracili więc cierpliwość do 25-letniego piłkarza, w związku z czym najpierw został wypożyczony do Wisły Kraków, gdzie odzyskał formę, a następnie definitywnie sprzedany do Lechii Gdańsk. Na pamiątkę z Florencji pozostaje mu jedyne, aczkolwiek efektowne trafienie w meczu z Atalantą.
2. Bartłomiej Pawłowski (Gazişehir Gaziantep FK / Málaga CF)
Dynamiczny skrzydłowy po udanych rozgrywkach 2012/13 w zespole Widzewa miał spore powody do optymizmu, jednak nikt nie spodziewał się, że po zawodnika zgłosi się czołowy wówczas klub Primera División. Z nowymi, bogatymi właścicielami ekipa z południa Hiszpanii miała wtedy mocarstwowe plany, ale chciała również zabezpieczyć się na przyszłość, stąd transfer Polaka. Pawłowski w Maladze grał jednak tylko na początku sezonu – zdobył nawet bramkę w meczu z Realem Valladolid i zagrał 63. minuty w konfrontacji z wielką Barceloną.
Potem sytuacja wychowanka akademii Promienia Opalenica mocno się skomplikowała. W zespole Boquerones zmienił się trener, a Pawłowski albo siedział na ławce, albo w ogóle nie był powoływany do kadry. Ostatecznie skończyło się na ośmiu meczach w LaLiga, a mimo to Hiszpanie chcieli wykupić skrzydłowego z Widzewa. Szybsza okazała się jednak gdańska Lechia, która wykładając na stół 600 tys. € przejęła Pawłowskiego. Od tego czasu 27-latek zalicza notoryczny zjazd w dół, a obecnie ma problemy z regularną grą w lidze tureckiej.
3. Dominik Furman (Bez Klubu / Toulouse FC / Hellas Verona)
Kreatywny pomocnik, który potrafił (potrafi?) zrobić z piłką wszystko, łącznie z dokładnym dośrodkowaniem czy dograniem co do milimetra. Nic dziwnego, że świetny technicznie piłkarz w końcu chciał spróbować sił za granicą. Trafił do Ligue 1, a konkretnie do Toulouse FC, gdzie zupełnie się jednak nie przebił. Jego bilans we Francji zamknął się w pięciu występach, po których przyszło wypożyczenie do Hellas Verona.
HBD to former @HellasVeronaFC midfielder Dominik #Furman, who turns 24 today.
(2016)
Apps: 1 pic.twitter.com/TiyDl3ZU9y— HVFC 1903 (@VeronaArb) July 6, 2016
W ostatniej drużynie Serie A Furman całą rundę przesiedział na ławce rezerwowych, wchodząc na murawę dopiero w ostatniej kolejce i to na zaledwie 19 minut. Po tej nieudanej włoskiej przygodzie blondwłosy pomocnik powrócił do Polski – został wypożyczony do Wisły Płock, która ostatecznie zdecydowała się go wykupić. W Ekstraklasie wychowanek Szydłowianki Szydłowiec ponownie zaczął grać regularnie i stał się ważną postacią ekipy Nafciarzy i doczekał się powrotu do reprezentacji Polski.
4. Wojciech Pawłowski (Widzew Łódź / Udinese Calcio)
“We will say what time wille tell”, “I have okazejszyn to face to face” – te teksty zna już każdy polski kibic. Wojciech Pawłowski już pierwszą wypowiedzią w klubowej telewizji nakreślił swoje dalsze losy w Udinese. Polski golkiper, oprócz komicznego wywiadu, nie pokazał na Stadio Friuli niczego, co mogłoby skłonić Zebrette do zatrzymania go w składzie. 24-latek nawet nie zadebiutował w pierwszym zespole Bianconeri Friuliani, a nie wiodło mu się również na wypożyczeniu w drugoligowej Latinie.
Po swoich wyczynach we Włoszech Pawłowski szybko powrócił do Polski, gdzie jego kariera również przypominała równię pochyłą. Śląsk Wrocław, Bytovia Bytów, Rozwój Katowice, a ostatnio Górnik Zabrze. W ekipie prowadzonej przez Marcina Brosza przegrywał rywalizację z młodym Tomaszem Loską i ponownie musiał się zadowolić rolą rezerwowego. Dlatego zdecydował się na odejście do Widzewa.
En fin de contrat à l'Udinese, le gardien polonais Wojciech Pawlowski (23 ans) effectue un essai à l'Eintracht Braunschweig (D2 allemande) pic.twitter.com/egextq1XSx
— Daily Mercato (@DailyMercato) September 27, 2016
5. Filip Starzyński (Zagłębie Lubin / KSC Lokeren OV)
Z Polski wyjeżdżał jako ukształtowany pomocnik, który szybko stał się liderem Ruchu Chorzów. Eksperci wróżyli mu sporą karierę, szczególnie że nie porywał się z “motyką na słońce”, lecz wybrał średniaka belgijskiej ligi – KSC Lokeren.
#OnTheMove Zaglebie Lubin have signed Midfielder Filip Starzynski from Lokeren on a 4 year deal #ZaglebieLubin pic.twitter.com/ziX9TitqP5
— Martyn Bishop (@MartynBCFC) July 19, 2016
W byłym klubie Włodzimierza Lubańskiego popularny “Figo” miał zrobić kolejny krok do przodu, a potem trafić do silniejszego klubu. Nic z tych rzeczy. Starzyński potknął się już na pierwszej poważniejszej przeszkodzie. Nie znał języka, nie potrafił się zaaklimatyzować w multikulturowym zespole (w sezonie 2015/16 barwy Lokeren reprezentowało aż 20 obcokrajowców – przyp. red.) i tym samym grał mało. Skończyło się na 10 występach i powrocie do Polski, gdzie rozgrywającego przejęło Zagłębie Lubin. W Ekstraklasie szczecinianin ponownie był wiodącą postacią swojej drużyny, co poskutkowało jego definitywnym wykupieniem.
W Lokeren nie zauważyli, że Janczyk gra po pijaku i nie zauważyli, że Starzyński umie grać w piłkę. Naprawdę fachowcy, czapki z głów.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) July 31, 2016
Brighton wydało na Modera taką kasę, że choćby jego początki nie powalały na kolana, będą chcieli mieć z niego pożytek (Bednarek?). Przy ewentualnych problemach, może zostać wypożyczony do Championschip i tam łapać ogranie, albo wypromować się na tyle, żeby jego nowy klub nie był zbytnio stratny. Ale zaczynając od początku, to przecież nie musimy pisać od razu czarnych scenariuszy 😉