20.05.2017 WISLA KRAKOW - POGON SZCZECIN LOTTO EKSTRAKLASA PILKA NOZNA

W każdej lidze i w każdym zakątku świata mecze derbowe to szczególne wydarzenia. Żyje nimi cała lokalna społeczność, często stają się hitami kolejki, nawet jeśli drużyny wcale nie znajdują się w czołówce. Ale przede wszystkim atmosfera na boisku i trybunach niezmiennie jest bardzo gorąca. Choć długo wydawało się, że przerosła ona gospodarzy sobotniej konfrontacji, ostatecznie po szalonej końcówce i pięknych bramkach Carlitosa to Biała Gwiazda cieszyła się z prestiżowego zwycięstwa. Oto, co po tym emocjonującym meczu miał do powiedzenia wychowanek i gwiazdor Wisły Kraków Patryk Małecki.

W tym sezonie serwujecie kibicom emocje do ostatnich sekund. To kolejny mecz, który wygrywacie w ostatnich minutach, a tym razem nawet nic nie zapowiadało takiego obrotu spraw – przez większość czasu to Cracovia byłą lepszą drużyną.

Jesteśmy źli na siebie za tych 70 minut meczu, kiedy podporządkowaliśmy się grze Cracovii, która starała się przede wszystkim wybijać piłki i przeszkadzać. W drugiej połowie, chyba od mniej więcej 75. minuty, zaczęliśmy grać wreszcie swoją piłkę i stwarzać sytuacje. Wiedzieliśmy, jakie to będzie spotkanie – derbowe starcia nie należą do pięknych meczów, nie ma w nich raczej spektakularnych goli czy fajerwerków. Każdy zostawia przede wszystkim serducho na boisku – czy to Cracovia, czy Wisła. Zawsze jest walka do końca.

Skąd ta słaba gra w pierwszej połowie?

Tak jak powiedziałem, podporządkowaliśmy się Cracovii – zaczęliśmy wybijać na oślep zamiast grać w piłkę. Moim zdaniem mamy na tyle dobrych zawodników, żeby dominować od pierwszej minuty. Przede wszystkim grając u siebie, ale nie tylko. To na pewno wynikało po trosze z tego, że w podświadomości było, iż to mecz derbowy. Żaden z nas nie chciał popełnić błędu. Przyszło dziś na stadion wielu ludzi, była wspaniała atmosfera. W każdym razie nie liczy się początek, tylko koniec meczu.


Skoro nie wychodziły Wam składne akcje, potrzeba było odrobiny szaleństwa, czyli czegoś takiego, jak właśnie akcja Carlitosa…

Nie no, chapeau bas dla Carlosa! On zrobił różnicę w tym bardzo ważnym meczu – strzelił dwie bramki i pozostaje tylko się cieszyć.


Po tej pięknej bramce na 1:1 już na dobre “poczuliście krew”?

Myślę, że tak. Strzeliliśmy gola koło 80. minuty. Wtedy zostało jeszcze z 15 minut gry, bo sędzia dużo doliczył. Mieliśmy nadzieję i tę myśl, żeby grać do końca, że mecz jeszcze się nie skończył i dzięki Bogu udało nam się strzelić zwycięską bramkę.

Wisienką na torcie tego derbowego zwycięstwa jest fakt, że właśnie zostaliście liderem Ekstraklasy!

Super! Cieszymy się dziś i jutro, a od poniedziałku jesteśmy myślami w Lubinie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *