Po niemal dwóch miesiącach przymusowego urlopu do Piasta powrócił Radoslav Látal. Czech złapał nieco opalenizny, przemyślał sens dalszej współpracy z gliwickim klubem i zdecydował, że ponownie spróbuje zbudować przy Okrzei piłkarską potęgę. Sęk w tym, że zamiast rywalizacji w europejskich pucharach i walki o obronę sensacyjnego wicemistrzostwa kraju z poprzedniego sezonu, Piastunki zmierzają w stronę strefy spadkowej. Czy Látal będzie w stanie wyciągnąć śląski klub z opresji i ponownie wprowadzi go na piłkarskie salony, czy jednak zadziała oklepana maksyma o unikaniu wchodzenia do tej samej rzeki?
Marzec 2015 roku. Co najmniej przyzwoicie spisujący się w sezonie 14/15 Piast przeżywa pierwszą poważną zapaść formy. Trener Ángel Pérez García po przepracowanej przerwie zimowej odniósł ze swoim zespołem zaledwie jedno zwycięstwo i zamiast zmierzać do grupy mistrzowskiej, zsuwał się wraz z nim na miejsca zagrożone degradacją. Zarząd Gliwiczan zareagował błyskawicznie. Hiszpanowi natychmiast podziękowano za współpracę oraz wykonany plan minimum w postaci utrzymania Piasta w poprzedniej kampanii, a stery klubu powierzono Radoslavowi Látalowi. To wicemistrz Europy z 1996 roku miał spełnić nieco wygórowane marzenia zarządu o awansie do czołowej ósemki Ekstraklasy.
“Do końca życia będę wdzięczny temu klubowi z Ekstraklasy za to, że dał mi szansę, bym mógł pracować i uratować go przed spadkiem, co prawie wszyscy w Polsce przyjmowali za pewnik po tym, jak drużyna przed moim przybyciem wygrała tylko jeden z 14 meczów. W obecnym sezonie razem z moimi piłkarzami i naszymi kibicami – wszyscy razem, w wielkiej harmonii – uzyskaliśmy te fantastyczne wyniki (słynne pięć, które wszyscy znają), jakich Piast Gliwice w ciągu swojej 70-letniej historii nigdy wcześniej nie osiągnął. Taka jest rzeczywistość, która – jak się wydaje – przeszkadza niektórym osobom, ale tego nikt nigdy nie będzie mógł mi odebrać” – Ángel Pérez García
Czeski szkoleniowiec w debiutanckim sezonie w stu procentach wypełnił swoje zadanie i na finiszu rozgrywek osadził Piasta na 12. pozycji. Włodarzom z Okrzei zaimponowało to tak bardzo, że zdecydowali się przeprowadzić wraz z Látalem małą rewolucję w składzie drużyny. Odejście najlepszego strzelca Ekstraklasy, Kamila Wilczka, powetowano sobie ściągnięciem choćby Martina Nešpora, w środku pola rolę rozgrywającego przydzielono Kamilowi Vackowi, a o zabezpieczanie tyłów mieli dbać m.in. Uroš Korun i ściągnięty za darmo z Górnika Łęczna Patrik Mráz.
“Cel się nie zmienia. Trener przyszedł do klubu w trudnym okresie i miał mało czasu, by zmienić styl gry oraz odbudować zespół fizycznie. Jeśli zajmiemy co najmniej ósme miejsce, jego umowa zostanie automatycznie przedłużona. Nie chcemy po raz drugi przeżywać stresu związanego z obawami o utrzymanie” – Adam Sarkowicz
Odmieniony Piast do końca sezonu walczył o tytuł mistrzowski z Legią, a Radoslavowi Látalowi przypięto łatkę trenerskiego midasa. Czech doprowadził gliwicki klub do największego sukcesu w historii, udowadniając, że bez ogromnego finansowego wsparcia i majętnych sponsorów również można zbudować piłkarską maszynę i osiągnąć z nią wręcz niemożliwy wynik.
Szybko okazało się jednak, że inwestycje Piastunek były zakrojone na bardzo krótki czas. Nešpor i Vacek wrócili z wypożyczeń do macierzystych klubów, a Gliwiczanie niespecjalnie garnęli się do finalizowania definitywnych transferów. Zamiast wspomnianego duetu postawiono m.in. na ściągniętego z Legii Michała Masłowskiego, naturalnie na zasadzie wypożyczenia. Z zaledwie sześciu transferów, jakie Piast przeprowadził przed obecnym sezonem, aż trzech zawodników grało wcześniej w rezerwach klubu. Anonimowy Edvinas Girdvainis został zatrudniony za darmo, a za równie mało znanego Aleksandra Sedlara wyłożono 80 tys. £.
Podobno Radoslav Latal chciał odejść z Piasta jeszcze przed meczem z IFK Goeteborg, ale wtedy klub się na to nie zgodził.
— Kamil Kwaśniewski (@KKwasniewski_) July 17, 2016
Bezradny Látal przy każdej okazji narzekał na braki kadrowe i niedobór wartościowych wzmocnień, ale do prezesa Sarkowicza niewiele z tych utyskiwań docierało. Po klęsce z IFK Göteborg w eliminacjach Ligi Europy Czech postanowił więc znacznie głośniej tupnąć nogą i zrezygnował z dalszej współpracy z klubem. Wicemistrz Polski i jedna z najciekawszych drużyn w Ekstraklasie w kilka miesięcy zmieniła się w kompletnie rozbity zespół bez trenera i perspektyw na coś więcej niż tylko utrzymanie.
Látala zastąpił jego asystent Jiří Neček, jednak trudno stwierdzić, by chociaż zbliżył się do sukcesów swojego młodszego kolegi. Zarząd powierzył mu stery Piasta na siedem spotkań, ale niewielu ekspertów prognozowało pozostanie 55-letniego szkoleniowca na stanowisku.
“Umówiliśmy się z zarządem klubu, że pierwszym trenerem będę przez dwa miesiące. Potem ocenimy wyniki i podejmiemy decyzję, co dalej” –Jiří Neček
Ostatecznie Neček przedłużył swoją przygodę z Gliwiczanami o osiem spotkań, bowiem po porażce z Lechem Poznań 0:2 stracił pracę. Zwolnienie Czecha z funkcji trenera Piasta zbiegło się w czasie z odejściem prezesa Adama Sarkowicza i powołaniem na to stanowisko Grzegorza Jaworskiego. Nowe władze postanowiły błyskawicznie przywrócić na Okrzei dawny porządek i zaproponowały Radoslavowi Látalowi powrót na trenerską ławkę. Zmiana prezesa ostatecznie przekonała byłego piłkarza Schalke Gelsenkrichen do odnowienia kontraktu z klubem.
Oficjalnie: Jiri Necek odchodzi z Piasta Gliwice. Umowa została rozwiązana za porozumieniem stron. Z klubu odszedł, także prezes Sarkowicz.
— Marcin Gad (@Gad_Marcin) August 31, 2016
Látal przejmuje drużynę w podobnym punkcie, co rok temu. Piast znów uwikłany jest raczej w walkę o utrzymanie, aniżeli rywalizację o grupę mistrzowską. Pierwszym zadaniem Czecha będzie więc wydobycie zespołu z piłkarskiego marazmu. Za kadencji Jiříego Nečka Gliwiczanie zanotowali wstydliwą serię 500 minut bez gola, na dodatek odpadli z Pucharu Polski i wygrali zaledwie jedno spotkanie w obecnym sezonie. Czy drugie podejście do pracy w Piaście jego następcy-poprzednika przywróci efektowny styl gry i poprawi pozycję klubu w tabeli?
“Látal zmagał się z podobnymi problemami, jak ja z prezesem Sarkowiczem, który próbował ingerować w skład i zajmować sprawami nieleżącymi w jego kompetencjach. Na szczęście po zmianach w zarządzie Grzegorz Jaworski przejął stery i przekonał Látala. Uważam, że to dla Piasta dobre rozwiązanie” – Ángel Pérez García
Polska Ekstraklasa zna przypadki trenerów, którzy kilkukrotnie byli zatrudniani na stanowisku szkoleniowca w tym samym zespole. Najlepszym przykładem jest Franciszek Smuda, któremu trzykrotnie powierzano stery Wisły Kraków i aż czterokrotnie Widzewa. „Franz” w żaden sposób nie nawiązywał jednak do mistrzowskich tytułów z dawnych lat. Z Białej Gwiazdy uczynił ligowego średniaka, a RTS spuścił z ligi, blokując sobie tym samym powrót do łódzkiego klubu w następnych latach.
@AndrzejZarycki @WislaKrakowSA smuda w takiej samej sytuacji spuścił Widzew. W Wiśle nigdy nie zażegnał żadnego kryzysu, raczej pogłębiał.
— Piotr (@7kotow) March 3, 2016
Nie powiodło się również Kamilowi Kieresiowi i Rafałowi Ulatowskiemu w GKS-ie Bełchatów. Obaj wypromowali górniczy klub do górnej połówki tabeli, ale również solidarnie nie poradzili sobie po powrocie do zespołu Brunatnych. Kiereś nie sprostał realiom I ligi, a były asystent Leo Beenhakkera przebił poprzednika i spadł z Bełchatowianami do niższej klasy rozgrywkowej. Kariery na peryferiach polskiego futbolu nie zrobił także Marek Chojnacki, swego czasu z powodzeniem broniący ŁKS przed nieuchronnym spadkiem z Ekstraklasy. O ile na najwyższym szczeblu udawało mu się finiszować na 9. i 11. pozycji, o tyle awans z Łodzianami do III ligi kilka sezonów później okazał się zadaniem niemożliwym do wykonania, pomimo dużego, jak na ten poziom rozgrywek, wsparcia finansowego.
Ulatowski spuścił Bełchatów. Taktyki i odprawy z FM nie pomogły, Kto zatrudni jeszcze tego patałacha będzie jeszcze większym !! :))
— Michał Zieleniec (@MzZielony) May 29, 2016
Na powrocie do macierzystego klubu sparzył się również Adam Nawałka, który drugą kadencję w Wiśle Kraków zakończył po zaledwie czterech miesiącach.
Nietrudno także znaleźć podobne przypadki za naszą zachodnią granicą, gdzie swego czasu Bundesligą trząsł trener-kat Felix Magath. O ile katorżnicze metody szkoleniowe przyniosły w pierwszym sezonie pracy z Wolfsburgiem sensacyjne mistrzostwo Niemiec, o tyle powrót na Volkswagen Arena po kilku latach zakończył się spektakularną klęską i zakończeniem poważnej kariery trenerskiej byłego piłkarza Hamburga.
Najbardziej znanym szkoleniowcem, który potwierdził skuteczność powiedzenia o powrocie do tej samej rzeki był naturalnie José Mourinho. Po kilku owocnych latach w Chelsea, Realu i Interze, Portugalczyk ku uciesze fanów zdecydował się powrócić na Stamford Bridge w 2013 roku i nawiązać do swoich największych sukcesów z The Blues. Dwa udane sezony i mistrzostwo Anglii nie wystarczyły jednak do utrzymania stanowiska. Po trudnym do wytłumaczenia, fatalnym początku sezonu 2015/16 The Special One sensacyjnie pożegnał się z posadą. W tym miejscu można retorycznie zapytać: skoro nawet “Mou” nie dał rady, to jak poradzi sobie Látal?!?
Kiedy uświadamiasz sobie, że Radoslav Latal naprawdę wrócił do Piasta Gliwice…#Ekstraklasa #TegoNieZrozumiesz 😉 pic.twitter.com/vFW0YDmisA
— STS (@stspolska) September 1, 2016
Za dobry omen Czech powinien potraktować pracę za miedzą Waldemara Fornalika, który po dwuletniej przerwie na kilka(naście) zgrupowań reprezentacji Polski znów mozolnie buduje swój własny Ruch Chorzów. 53-latek czuje się na Śląsku jak w domu i mimo ogromnych problemów finansowych oraz braków kadrowych, radzi sobie bardzo przyzwoicie, a przy okazji promuje kolejne młode talenty, jak choćby Mariusz Stępiński, Patryk Lipski czy Michał Koj. Jeśli piłkarze i zarząd Piasta w podobnym stopniu zaufają ponownie Látalowi i pozwolą mu spokojnie działać, Czech ma wszelkie predyspozycje ku temu, by zostać gliwickim Fornalikiem – znakomicie zna zespół, osiągnął z nim największy sukces w historii klubu i co najważniejsze, z tych samych, przeciętnych zawodników potrafił wydobyć znacznie więcej niż mogliby sami przypuszczać.
Radoslav #Latal przed meczem z @zielono_czarni. W meczu #PIAGKŁ tylko zwycięstwo!
Więcej—> https://t.co/XqPgU6YpLp pic.twitter.com/0LRaflnmk0— Piast Gliwice S.A. (@PiastGliwiceSA) September 9, 2016
Przed Piastem kilka niezwykle trudnych miesięcy, zwieńczonych okienkiem transferowym. W zimowej przerwie zarówno włodarzy klubu, jak i samego Látala czeka wytężony wysiłek, by naprawić błędy sprzed kilku miesięcy i należycie wzmocnić zespół. Do tego czasu, zarząd Piastunek może się delikatnie odprężyć. W końcu zatrudnił trenera, który nie będzie mógł wytłumaczyć ewentualnych słabych wyników źle przepracowanym okresem przygotowawczym…