ea7c25fc-7615-4720-8e47-a5490e043ead

Już dziś dojdzie do kolejnego ligowego klasyku pomiędzy Legią Warszawa a Lechem Poznań. Większość z nich kojarzy się kibicom z emocjami, zwrotami akcji czy pięknymi bramkami, ale nie brakowało także negatywnych momentów – tak ze strony piłkarzy, jak i kibiców. Oto najbardziej pamiętne konfrontacje Kolejorza z Wojskowymi.

9 czerwca 1948, Lech Poznań 5:4 Legia Warszawa

Pierwsza odsłona słynnej rywalizacji poznańsko-warszawskiej miała miejsce tuż po II wojnie światowej. W tym czasie tytuły mistrzowskie zdążyły wywalczyć inne drużyny z tych miast – Polonia oraz Warta. Pozycje w krajowym futbolu Lecha, który występował wówczas pod nazwą ZZK, oraz Legii nie były jeszcze wówczas tak mocne. W bramce stołecznych występował wtedy Henryk Skromny, który dwa lata wcześniej został pierwszym piłkarzem wytransferowanym ze stolicy Wielkopolski do stolicy Mazowsza, czym zapoczątkował serię emocjonujących i często kontrowersyjnych transakcji między dwoma zwaśnionymi klubami. Na poznańskim Dębcu w 1948 roku grali jeszcze Florian Wojciechowski i Władysław Sobkowiak. Oni z kolei jako pierwsi musieli opuścić drużynę Kolejorza na rzecz ówczesnego WKS-u, aby odbyć tam obowiązkową służbę wojskową.


Atak Lecha tworzyło 2/3 legendarnego tercetu ABC, czyli Teodor Anioła i Edmund Białas, w Legii natomiast występował późniejszy selekcjoner reprezentacji Polski – śp. Kazimierz Górski. Emocjonujące spotkanie zakończyło się zwycięstwem gospodarzy 5:4, których, co ciekawe, prowadził Francuz Marcel Demeunynck.


9 maja 1980, Legia Warszawa 5:0 Lech Poznań

Jednym z najbardziej pamiętnych meczów w polskiej piłce klubowej, niestety głównie z powodu wydarzeń pozasportowych, było spotkanie finałowe Pucharu Polski rozegrane w maju 1980 roku w Częstochowie. Na boisku Legia rozgromiła rywali z Poznania, choć przy prowadzeniu Wojskowych piłkarz Lecha nie wykorzystał rzutu karnego.

Na boisku Legioniści byli drużyną lepszą, ale warto zaznaczyć, że podopieczni Wojciecha Łazarka zmagali się z osłabieniem składu wynikającym z braku kilku kontuzjowanych zawodników wyjściowej jedenastki. Dodatkowego smaczku całej rywalizacji dodawała obecność w drużynie Wojskowych Mirosława Okońskiego – wcześniej gwiazdy Lecha – który odbywał wówczas w Warszawie służbę wojskową. Popularny “Okoń” strzelił dla ekipy z Łazienkowskiej jedną z bramek, ale po latach więcej mówi się niestety o krwawych wydarzeniach z udziałem kibiców obu zespołów.

Do Częstochowy zjechało się po kilkanaście tysięcy fanów z Wielkopolski i Mazowsza, wspieranych przez sympatyków Pogoni Szczecin oraz Polonii Bytom, którzy stoczyli na ulicach miasta regularną bitwę. Nad wydarzeniami zupełnie nie potrafiła zapanować milicja. Już podczas meczu rzucano na stadionie butelkami oraz wieloma innymi niebezpiecznymi przedmiotami. Burdy trwały niemal przez cały dzień, a ówczesne władze starały się całą sprawę zatuszować. Do dzisiaj nieznany jest prawdziwy bilans ofiar i rannych, ale z pewnością było to najbardziej krwawe wydarzenie w historii krajowego futbolu.


1 czerwca 2004, Legia Warszawa 1:0 Lech Poznań

Zwycięstwo Legionistów, które tak naprawdę okazało się porażką stołecznego zespołu. Triumf 1:0 po golu Piotra Włodarczyka z rzutu karnego sprawił bowiem, że Puchar Polski powędrował do graczy z Bułgarskiej, którzy dwa tygodnie wcześniej wygrali dwiema bramkami – obie autorstwa niezawodnego Piotra Reissa.

Lechitom udało się zdobyć trofeum, mimo iż przez większość spotkania rewanżowego rozpaczliwie bronili się przed naporem Wojskowych. Duża w tym zasługa stojącego w bramce Kolejorza Waldemara Piątka, dla którego w 2016 roku klub z Bułgarskiej urządził licytację, by wspomóc jego leczenie. Rywalizacja sprzed 13 lat zapisała się w annałach rodzimej piłki jeszcze z innego powodu. Pierwszy mecz finałowy na wniosek policji miał odbyć się bez kibiców gości, lecz ostatecznie nastąpił jeden z niewielu w historii tych konfrontacji gestów dobrej woli – sympatycy Lecha i Legii zasiedli wspólnie na jednej trybunie i nie doszło do żadnej zadymy! Bez skandalu nie udało się natomiast zakończyć rewanżu, gdyż przyjmujący medale piłkarze poznańskiej drużyny zostali zaatakowani przez krewkich fanów z Łazienkowskiej, ale na szczęście w porę zażegnano niebezpieczeństwo.

Paradoksalnie ten dzień okazał się początkiem końca kariery dla Pawła Kaczorowskiego, który niedługo później przeniósł się z Lecha do Legii. Po ujawnieniu nagrania z jego wulgarnymi przyśpiewkami na temat zespołu ze stolicy, kibice zasiadający na popularnej Żylecie znienawidzili pomocnika i na każdym kroku przypominali o tym, co nie pozwoliło mu rozwinąć skrzydeł w warszawskim klubie.



3 maja 2011, Legia Warszawa 1:1 (k. 5-4) Lech Poznań

Po raz kolejny emocje w finale Pucharu Polski rozgrywanym w dniu Święta Konstytucji sięgnęły zenitu – niestety przede wszystkim z uwagi na haniebne ekscesy na trybunach. Zaostrzający się w tamtym czasie konflikt na linii kibice – rząd był widoczny już kilka tygodni wcześniej w meczu ligowym przy Bułgarskiej, gdy fani obu zespołów wywieszali polityczne transparenty krytykujące władze państwowe. Na początku decydującego o losach trofeum spotkania w Bydgoszczy sympatycy obu drużyn w ramach protestu na kilka minut solidarnie opuścili trybuny. To zachowanie zeszło jednak na dalszy plan wobec wbiegnięcia na murawę po końcowym gwizdku “fanów” Legii, a także późniejszego demolowania stadionu przez “kibiców” Lecha.

Nic dziwnego, że więcej niż o wyniku sportowym mówiło się w kolejnych tygodniach o burdach, a piękny gol dla Kolejorza zdobyty przez Serba Dimitrije Injaca przeszedł niemal bez echa. Po upływie regulaminowych 90 minut oraz dogrywki doszło do serii rzutów karnych, w której jako jedyny pomylił się ówczesny kapitan Lecha Bartosz Bosacki, dotychczas pewny egzekutor jedenastek w drużynie ze stolicy Wielkopolski.



9 maja 2015, Legia Warszawa 1:2 Lech Poznań

W 2015 roku na przestrzeni 1,5 miesiąca doszło do trzech kluczowych starć między Lechem a Legią, z których to ostatnie okazało się decydujące dla losów mistrzostwa Polski. Najpierw obie ekipy spotkały się w meczu ligowym w Poznaniu. Kolejorz zwyciężył 2:1 i przybliżył się do liderującego zespołu z Warszawy, co przywróciło na Bułgarskiej wiarę w zdobycie upragnionego tytułu. Pechowo dla podopiecznych Macieja Skorży zakończył się natomiast finał Puchar Polski, w którym Lechici stworzyli wiele sytuacji, lecz ostatecznie ulegli odwiecznym rywalom 1:2. Tydzień później, także w stolicy, lecz tym razem przy Łazienkowskiej, Lech rozegrał znakomity pod względnym taktycznym mecz i po golach Darko Jevticia oraz Karola Linettego wygrał ponownie 2:1, wyprzedzając tym samym Wojskowych w tabeli Ekstraklasy. Prowadzenia Poznaniacy nie oddali już do końca rozgrywek i sięgnęli po siódmy tytuł mistrzowski w historii klubu z Wielkopolski.



22 października 2016, Legia Warszawa 2:1 Lech Poznań

Ten pojedynek między drużynami z Warszawy i Poznania także dostarczył wielu emocji. Oba zespoły zaczęły słabo sezon ligowy, choć Legii udało się awansować do Ligi Mistrzów. Były to również pierwsze miesiące pracy nowych szkoleniowców – Jacka Magiery i Nenada Bjelicy. Przy Łazienkowskiej gospodarze prowadzili w drugiej połowie meczu po bramce Nemanji Nikolicia, ale to, co najciekawsze w tym pojedynku, wydarzyło się dopiero w doliczonym czasie gry. Najpierw w 90. minucie sędzia Szymon Marciniak odgwizdał faul Michała Kopczyńskiego na Macieju Makuszewskim, a rzut karny na gola zamienił wprowadzony na murawę chwilę wcześniej Marcin Robak. Po tym wydarzeniu wybuchła przepychanka między Arkadiuszem Malarzem i Dawidem Kownackim, w którą zaangażowali się także inni zawodnicy obu drużyn. Ostatecznie to rezerwowy bramkarz Lecha Jasmin Burić został ukarany czerwoną kartką.


Jeszcze większe kontrowersje wzbudziło decydujące trafienie, które padło w ostatnich fragmentach spotkania. Po uderzeniu Łukasza Brozia piłkę odbił Matúš Putnocký, a skutecznie skierował ją do bramki były piłkarz Kolejorza Kasper Hämäläinen. Jak potwierdziły powtórki, Fin znajdował się na ewidentnym spalonym, czego jednak nie zauważyli sędziowie.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *