3158425999c6a5792688e6769b7f9d48

Nie tak dawno cieszyliśmy się z sukcesu piłkarskiej reprezentacji Polski, jakim był spektakularny awans na Mistrzostwa Świata 2018. Co warte odnotowania, Biało-Czerwoni awansowali z pierwszego miejsca, z największą liczbą strzelonych bramek w grupie E. Tymczasem już za niespełna 3 miesiące rozlegną się pierwsze gwizdki arbitrów na rosyjskich boiskach, zatem warto byłoby usiąść i obiektywnie zastanowić się nad realnymi szansami piłkarzy Adama Nawałki w tych prestiżowych zawodach.

Nie da się ukryć, że kadra Nawałki jest mocna, prawdopodobnie najmocniejsza od dobrych kilkunastu, jeśli nie kilkudziesięciu lat, być może nawet od czasów, kiedy bramki dla Orłów strzelał niezapomniany Kazimierz Deyna, a później Zbigniew Boniek. W biało-czerwonym trykocie biega najlepsza “dziewiątka” na świecie, większość reprezentantów gra w dużych europejskich klubach, jest też kilku zdolnych młodziaków, ale…

No właśnie, zawsze musi być jakieś „ale”. W przypadku polskiej kadry jest to chroniczny brak klasowych zmienników. Selekcjoner próbuje, testuje, zmienia, lecz na trzy miesiące przed najważniejszą imprezą czterolecia nadal niewiele wiemy. Swoją taktykę Nawałka opiera wprawdzie na kilku dobrych i sprawdzonych zawodnikach, ale niestety niezastąpionych i coraz starszych. A co, jeśli – odpukać! – któryś z tych kluczowych graczy wypadnie ze składu?


Aż strach pomyśleć, jak bardzo rozczarowani wynikami reprezentacji byliby polscy kibice, gdyby Biało-Czerwonym przyszło grać na przykład bez Roberta Lewandowskiego. Jeśli drużyna narodowa nadal bazować będzie wyłącznie na “Lewym”, Piszczku i Gliku, to w Rosji czeka nas co najwyżej zacięta batalia w fazie grupowej o wyjście z drugiego miejsca, bo pierwsze w tym momencie zarezerwowane jest dla Kolumbii, która ma więcej równorzędnych zawodników, niemalże na każdej pozycji. A przecież na tę chwilę reprezentacja Polski jest szóstą ekipą świata według rankingu FIFA! Ostatnie problemy ze zdrowiem niektórych kadrowiczów (szczególnie występujących na skrzydłach) dowodzą jednak, że nie zawsze musi być kolorowo…


Obaw nie budzi jedynie obsada bramki, z racji tego, że zarówno Łukasz Fabiański, jak i Wojciech Szczęsny rzadko w ostatnim czasie zawodzą, jednak im dalej w głąb boiska, tym gorzej. O ile obrona jeszcze trzyma się w ryzach, to mimo wszystko ciężko aktualnie znaleźć godnego partnera dla Kamila Glika. Pozostaje mieć nadzieję, że podobnie jak dwa lata temu we Francji, skromny Michał Pazdan rozbłyśnie i znów biało-czerwona defensywa będzie nie do przejścia.


Idąc dalej napotykamy na bodaj największą bolączkę Nawałki, czyli nieszczęsną pozycję nr 6. Tutaj wybór ogranicza się do będącego od wielu miesięcy bez formy Grzegorza Krychowiaka, młodego i średnio doświadczonego w meczach o dużą stawkę Karola Linettego oraz ligowego średniaka z Ekstraklasy, Krzysztofa Mączyńskiego. Jest też nowy nabytek, a mianowicie “spolszczony” niedawno Ukrainiec Taras Romanczuk. Ciekawe, czy wyróżniający się w Jagiellonii Białystok piłkarz przyjmie się w kadrze Nawałki, jednak wszyscy pamiętamy, jak skończyły się próby złożenia reprezentacji z tzw. „farbowanych lisów” przez Franciszka Smudę. Czy oznacza to, że naprawdę nie ma już ani jednego solidnego zawodnika z Polski grającego na tej newralgicznej pozycji? Kto wie, być może to właśnie Taras stanie się dużym wzmocnieniem Orłów, a nawet remedium na brak klasowych defensywnych pomocników.


“Za kierownicą” mamy Piotra Zielińskiego, który co prawda coraz bardziej zachwyca w Neapolu, lecz nie nauczył się jeszcze grać tak samo dobrze i przede wszystkim regularnie w reprezentacji.

Jemu jednak również przydałby się zmiennik, na przykład w postaci Adriana Mierzejewskiego, który niestety został w marcu przez Nawałkę pominięty i raczej się na mundial nie załapie. A szkoda, wszak liga australijska zbliżona jest poziomem do naszej Ekstraklasy. Skoro więc powołujemy średniaków z rodzimej ligi, to czemu by nie powołać wyróżniającej się postaci w kraju Aborygenów?


O problemach na skrzydłach już było, jednak tu jest jeszcze trochę nadziei. Oprócz “TurboGrosika” można liczyć na Kurzawę czy Frankowskiego, którzy dobrze radzą sobie w polskich rozgrywkach i niewątpliwie zasłużyli na reprezentowanie naszego kraju, ale niestety nadal brakuje im nieco okrzepnięcia w meczach o takim ciężarze gatunkowym, jakie czekają Biało-Czerwonych na mundialu. Jeśli natomiast Błaszczykowski zdoła wyleczyć kontuzję i wróci do odpowiedniej formy, trudno będzie wyobrazić sobie prawą stronę bez jego obecności.


Czas na najważniejszą zdaniem wielu pozycję środkowego napastnika. Prym wiedzie tutaj oczywiście król Robert, najskuteczniejszy strzelec eliminacji, gwiazda największego formatu i być może już niedługo pierwsza strzelba wielkiego Realu Madryt. A za nim? Długo, długo nic… “Szklany” Milik, pozostający bez rytmu meczowego przez ostatnie miesiące, czy Teodorczyk, który o zeszłorocznej formie może tylko powspominać – to nie są piłkarze, których chcielibyśmy widzieć w obecnej dyspozycji. Czeka ich zatem ciężka praca do samego końca przygotowań, aby znów stali się postrachem światowych bramkarzy.

Wiara w sukces na tegorocznych Mistrzostwach Świata nie gaśnie w narodzie. Kibice ufają, że Adam Nawałka wie, co robi, jednak fakty mówią same za siebie – trzeba zmian, a czasu zostało niewiele. Wciąż liczymy więc przede wszystkim na Lewandowskiego, który nie raz i nie dwa udowodnił, że potrafi w pojedynkę rozstrzygnąć losy rywalizacji.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *