C6lh3RwWcAA4fJV

Po nadspodziewanie udanej rundzie jesiennej piłkarze Bruk-Bet Termaliki zajmowali wysoką, czwartą pozycję w tabeli Ekstraklasy. Podopiecznych Czesława Michniewicza dopadł jednak wiosenny kryzys, który sprawił, że w pięciu rozegranych po przerwie zimowej meczach popularne Słoniki nie zanotowały żadnej wygranej. Bezpośredni rywale Niecieczan w walce o miejsce w grupie mistrzowskiej doganiają ich coraz szybciej…

Poprzedni sezon – historyczny, bo pierwszy w Ekstraklasie dla drużyny z małej, liczącej niewiele ponad 700 mieszkańców miejscowości – zakończył się spełnieniem podstawowego celu, jakim było utrzymanie, o które walka trwała niemal do ostatniej kolejki rozgrywek. Mimo braku wielkich osiągnięć, zespół z Niecieczy zyskał rozgłos w Europie. Ewenement, jakim był awans do najwyższej klasie rozgrywkowej klubu ze wsi, stał się gorącym tematem dla wielu zagranicznych mediów. O to też w dużej mierze chodziło właścicielom Termaliki, państwu Witkowskim, dla których zainteresowanie z zewnątrz przynosi korzyść marketingową ich firmie Bruk-Bet.


Początek kampanii 2016/17 sprawił, że coraz więcej zaczęło się mówić także o samej formie sportowej Niecieczan. Drużyna, którą powierzono doświadczonemu w Ekstraklasie Czesławowi Michniewiczowi, przez całą rundę jesienną nie spadła poniżej 5. miejsca, a przez kilka kolejek znajdowała się nawet w gronie trzech najlepszych zespołów. W tym czasie popularne Słoniki dwukrotnie pokonały Cracovię, a także zwyciężyły z Legią Warszawa i Lechią Gdańsk. Termalica zresztą jako jedyna w tym sezonie przywiozła trzy punkty ze Stadionu Energa w Trójmieście.

Zupełnie inaczej wyglądała w wykonaniu zespołu z podtarnowskiej wsi runda wiosenna. W pięciu meczach Nieciecza wywalczyła trzy punkty, ale nie zanotowała żadnego zwycięstwa. Trzeba jednak przyznać, że terminarz nie był sprzymierzeńcem Słoników, bowiem w ostatnich spotkaniach musieli mierzyć się kolejno: z Lechem Poznań, Lechią i Legią, czyli kandydatami do zdobycia mistrzostwa Polski. Jesienią, grając po raz pierwszy z krajową czołówką, Termalica wywalczyła aż siedem punktów.

Wyraźnym problemem, z którym zmagają się obecnie podopieczni Michniewicza jest brak skuteczności, co przekłada się w konsekwencji na deficyt zwycięstw. W tegorocznych pojedynkach tylko dwa strzały zawodników przywdziewających pomarańczowo-niebieskie barwy znalazły drogę do bramki. Vladislavs Gutkovskis, który na początku rozgrywek zdobywał gole dość regularnie, w ostatnich kilkunastu spotkaniach zanotował ledwie dwa trafienia, w tym jedno z rzutu karnego w ostatniej minucie starcia z Lechią, czym zresztą uratował zespół od kolejnej porażki.


Inna sprawa, że pozostali ofensywni gracze Słoników nadmiernie Łotysza nie wspomagają. W meczu z Ruchem swojej „jedenastki” nie wykorzystał choćby Wojciech Kędziora, co odbiło się na końcowym wyniku tego spotkania.

Jeszcze niedawno Niecieczanie śmiało spoglądali na czołowe lokaty w tabeli lub sami się na nich znajdowali, a teraz bliżej im do grupy spadkowej, w której bez poprawy wyników mogą się niedługo zameldować, gdyż mają tylko cztery punkty przewagi nad dziewiąta aktualnie Wisłą Płock. Jak pokazał zeszłoroczny przykład Podbeskidzia, które w kontrowersyjnych okolicznościach nie znalazło się w grupie mistrzowskiej, po podziale punktów szybko można wylądować na dnie i obrać kurs na I ligę…

Jednym z nielicznych wyróżniających się ostatnio graczy Termaliki jest Słowak Samuel Štefánik, który obsługiwał kolegów dobrymi, nierzadko kluczowymi podaniami, jednak ci nie potrafili ich wykorzystać. W spotkaniu z Legią pomocnik sam więc wziął sprawy w swoje ręce i strzelił gola przy Łazienkowskiej, a cały występ przeciwko Wojskowych był dla niego ze wszech miar udany. Kiepska skuteczność partnerów z zespołu sprawia jednak, że Štefánik ma na koncie jak dotąd tylko jedną asystę, a mógł i powinien ich mieć zdecydowanie więcej.


Swoją cegiełkę do obecnej sytuacji drużyny z Niecieczy dołożyli także działacze, którzy zimą nie dokonali właściwie żadnego transferu. Pierwszym i jedynym jak na razie wzmocnieniem (nie licząc sprowadzonych juniorów) było zakontraktowanie kolejnego Słowaka Martina Mikovicia. Ruch ten został jednak dokonany dopiero na początku marca, co oznacza, że 26-letni zawodnik nie przepracował z nowym zespołem okresu przygotowawczego. Brak aktywności na rynku transferowym była w dużej mierze spowodowana dobrymi wynikami po rundzie jesiennej, choć poczynienie w każdym oknie odpowiednich wzmocnień na najbardziej newralgicznych pozycjach wydaje się naturalną i konieczną polityką prowadzenia klubu piłkarskiego. A Termalice, co pokazują pierwsze spotkania po przerwie zimowej, bardzo przydaliby się nowi gracze, zwłaszcza w linii ataku.

Innym problemem Słoników stała się niefrasobliwość w defensywie, czemu najlepiej dowodzi bilans aż trzech rzutów karnych podyktowanych w tej rundzie przeciwko ekipie z Niecieczy. Co ciekawe, a zarazem mocno absurdalne, miały one miejsce w jednym meczu – z Lechem Poznań.

Wyjątkowo bezmyślne było ostatnie przewinienie w szesnastce gospodarzy. Faul Artema Putivtseva na Marcinie Robaku miał miejsce w doliczonym czasie gry, już przy stanie 0:2, a obrońca za swoje przewinienie na wychodzącym na czystą pozycję przeciwniku otrzymał czerwoną kartkę, która wykluczyła go z kolejnego spotkania i osłabiła linię obronną Termaliki na pojedynek z Lechią. Jak pokazywały bowiem wcześniejsze mecze, gdy na środku obrony brakowało Ukraińca bądź Kornela Osyry, nie udawało się Niecieczanom zachować czystego konta.



Z kolei w starciu z Wisłą Płock rywale nie znaleźli sposobu na pokonanie Krzysztofa Pilarza, ale wręczył ich za to piłkarz Termaliki Przemysław Szarek, który niefortunnie skierował piłkę do własnej bramki.

Dużo bardziej kontrowersyjną sytuacją w tym meczu był nieuznany gol Putivtseva, przy strzale którego na pozycji spalonej znajdował się Dawid Nowak. Były napastnik reprezentacji Polski piłki jednak nie dotknął, lecz sędzia uznał, że absorbował uwagę bramkarza i gola anulował. Decyzja ta wzbudziła wściekłość u trenera Michniewicza i wywołała w mediach sporą polemikę.


Drużynę Słoników osłabiły także urazy ważnych graczy – Guilherme, Dalibora Plevy, Kornela Osyry czy Vlastimira Jovanovicia. Największego pecha miał ten ostatni, który w meczu z Lechią został tak nieszczęśliwie trafiony w oko, że przez kilka następnych dni miał problemy ze wzrokiem, co uniemożliwiało mu treningi z zespołem. W konsekwencji podstawowy defensywny pomocnik Termaliki z przyczyn zdrowotnych musiał opuścić aż trzy ostatnie konfrontacje ligowe.


Przez pewien czas Niecieczanie pełnili rolę czarnego konia obecnych rozgrywek Ekstraklasy, niczym w poprzednim sezonie Piast Gliwice, jednak runda wiosenna szybko zweryfikowała ich ambitne plany podboju krajowego podwórka. Podstawowym celem dla ekipy Michniewicza jest nadal zajęcie po fazie zasadniczej miejsca w gronie ośmiu najlepszych zespołów, co da utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. W drużynie Słoników próżno szukać gwiazd, za to wiele znaczy osoba doświadczonego, charyzmatycznego trenera. Zespół stanowi kolektyw, a niedostatki techniczne nadrabia zaangażowaniem i wolą walki. Mimo że wiosenny dorobek punktowy piłkarzy Termaliki nie jest imponujący, to choćby grą w meczu z Legią w Warszawie udowodnili, że cały czas drzemie w nich potencjał, który powinien zagwarantować spokojne miejsce w środku tabeli.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *