635702355031729682

Po świetnym sezonie, w którym Konstantin Vassiljev okazał się najlepszym zawodnikiem Ekstraklasy w klasyfikacji kanadyjskiej, Estończyk postanowił opuścić Jagiellonię Białystok, rezygnując z rywalizacji w europejskich pucharach. Niespodziewanie jednak 32-letni rozgrywający nie trafił do żadnego klubu z czołówki ligi polskiej lub zagranicznego zespołu mogącego zapłacić dużo większą pensję niż ekipy znad Wisły, lecz postanowił wrócić do swojej byłej drużyny, Piasta Gliwice. Czy na Śląsku Vassiljev nadal będzie wyróżniającym się piłkarzem polskiej elity?

 


Gdy oficjalnie ogłoszono odejście Vassiljeva z Jagi, wydawało się, że reprezentant Estonii trafi za granicę lub do jednego z rywali białostoczan w walce o podium. Najczęściej pojawiały się jednak informacje, że podąży za trenerem Michałem Probierzem, którego najpierw łączono ze Śląskiem Wrocław, a ostatecznie został nowym szkoleniowcem Cracovii.


Do żadnego z tych klubów doświadczony rozgrywający nie trafił, a w ostatecznym rozrachunku powrócił do Piasta, który zaoferował mu bardzo duże jak na gliwickie warunki pieniądze, a przede wszystkim trzyletni kontrakt, co dla niemal 33-letniego gracza, mającego rodzinę i szukającego stabilizacji, jest często istotną, a wręcz decydującą kwestią.


Polscy kibice pierwszy raz usłyszeli o „Cesarzu Estonii”, a także zobaczyli próbkę jego umiejętności w sierpniu 2012 roku, gdy pięknym uderzeniem z rzutu wolnego Vassiljev zdobył zwycięską bramkę w meczu przeciwko reprezentacji Polski, pokonując w ostatniej minucie spotkania Wojciecha Szczęsnego.

Dwa lata później fani znad Wisły przypomnieli sobie o Estończyku. Swoją grą najpierw w Piaście, a później w Jagiellonii Vassiljev sprawił, że jego nazwisko z pewnością zostanie w Polsce dobrze zapamiętane. O ile w Gliwicach prezentował się bardzo solidnie, choć nie miał jeszcze statusu gwiazdy Ekstraklasy, to po przenosinach na Podlasie zaczął spisywać się jeszcze lepiej. Z miesiąca na miesiąc stawał się coraz ważniejszym zawodnikiem drużyny plasującej się od początku sezonu w czubie tabeli. Już w rozgrywkach 2015/16 jego statystyki były imponujące, choć pełnię umiejętności pokazał dopiero w minionej kampanii.


Szczególnie udana okazała się dla niego, a także dla Jagiellonii runda jesienna, gdy „Kostja” w niemal każdym meczu strzelał gole lub/i asystował przy trafieniach kolegów. Estończyk nawiązał tym samym do swoich najlepszych rezultatów strzeleckich, jeszcze z czasów gry w Levadii Tallinn, gdy potrafił 18 razy w sezonie skierować piłkę do bramki przeciwnika. Wkład Vassiljeva w wygrane Żubrów był nieoceniony. Nikt w Ekstraklasie nie miał takiego wpływu na wyniki swojego zespołu co 32-latek i nie zmieniło się to aż do końca rozgrywek.


Gdy “Cesarz” grał słabiej lub nie grał wcale, niemal zawsze Jagiellonia miała kłopoty ze zdobyciem trzech punktów. Vassiljev kreował bowiem całą grę ofensywną Dumy Podlasia, rozprowadzał akcje i stał się kluczowym trybem w całym mechanizmie skonstruowanym przez Michała Probierza.


Jedną z przyczyn tak znakomitej formy miał być dobrze przepracowany okres przygotowawczy, który z kolei umożliwił zabieg, jaki Vassiljev przeszedł w maju 2016 roku. Estończyk zmagał się wówczas z przepukliną udową, która znacznie utrudniała mu zaprezentowanie pełni umiejętności. Po zaleczeniu urazu rozgrywający Jagi natychmiast zaliczył zdecydowaną zwyżkę formy. Swoje wyraźne konsekwencje miała również kolejna kontuzja, której nabawił się już na początku kwietnia obecnego roku. Z tego powodu Vassiljev stracił kilka meczów, a po powrocie na boisko nie był już tym samym wirtuozem, co jeszcze kilka tygodni wcześniej. Od połowy marca do końca sezonu pozostawał cieniem gracza z rundy jesiennej. Dość powiedzieć, że na początku wiosny nie strzelił żadnej bramki i nie zanotował choćby asysty!

Być może jednym z powodów spadku formy estońskiego maestro, oprócz rzecz jasna kłopotów zdrowotnych, była również zmiana taktyki białostockiego zespołu w związku ze sprowadzeniem Cilliana Sheridana, który jest graczem o innej charakterystyce niż dotychczasowi napastnicy Żubrów. To Irlandczyk w końcówce sezonu stał się kluczowym zawodnikiem i najlepszym strzelcem Jagi, a „Kostja” pozostawał w tym czasie nieco w cieniu.


To właśnie słabsza dyspozycja w ostatnich miesiącach mogła mieć również wpływ na to, że ostatecznie kreatywny pomocnik wylądował ponownie w Gliwicach. Jeszcze zimą jego agent przekonywał, że zainteresowanie 32-latkiem jest spore, choć nie mógł już liczyć, ze względu na swój dość zaawansowany “piłkarsko” wiek, na transfer do ligi zachodnioeuropejskiej. Estończyk przyciągał natomiast uwagę klubów ze wschodu Europy – z Kazachstanu czy Azerbejdżanu, gdzie mógłby zarobić zdecydowanie więcej niż w Białymstoku.


Do Piasta Vassiljev przyszedł właśnie ze Wschodu. Przed wyjazdem do Polski występował w Amkarze Perm, do którego trafił z kolei ze słoweńskiego FK Koper za milion euro. Tam spotkał Polaków – Damiana Zbozienia oraz Janusza Gola, którzy, jak się okazało, skutecznie namawiali „Cara Estonii” do transferu do Ekstraklasy (pierwszy z nich grał wcześniej właśnie na Śląsku – przyp. red.).

Często chwalono Kontantina za boiskową inteligencję oraz podejmowanie przemyślanych decyzji na placu gry. Trzeba jednak wiedzieć, że grając jeszcze w ojczyźnie Vassiljev studiował przez kilka lat… elektrotechnikę, łącząc naukę z grą w najwyższej klasie rozgrywkowej w swoim kraju, co tylko potwierdza jego nieprzeciętne zdolności umysłowe.


Z finansowego punktu widzenia transfer do Piasta Gliwice z pewnością nie jest tym, o którym jeszcze niedawno marzył Vassiljev, choć decydujące przy wyborze pracodawcy okazały się inne czynniki. Stabilizacja, na którą pozwala stosunkowo długi kontrakt i status gwiazdy, który niewątpliwie będzie posiadał w nowej drużynie – to motywy, które zadecydowały, że 32-latek wylądował ostatecznie przy Okrzei. Trudno będzie Estończykowi ponownie myśleć o grze o mistrzostwo Polski, choć trafia do zespołu, który sezon wcześniej niż Jagiellonia był w tym samym miejscu. Nawet najwięksi optymiści nie zaryzykują jednak postawienia tezy mówiącej, że ten wynik uda się Piastunkom w najbliższych latach powtórzyć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *